I ja do tego narysuję obrazów kilka. Już sobie ułożyłem, jak to ma być w wodzie, — jak — co —“.
Ze wspomnień.
Jak kota zabiłem w Parysewie (Piotrek).
„Jak byłem w Parysewie jeszcze mały, to tam taki był kotek ładny, cały biały — w czarne łaty. Takie miał bystre spojrzenie i mądry był, umiał się bawić. To ja pewnego razu poszedłem się z nim bawić i wszedłem na drzewo, i — a ten kotek — nie mógł wejść jakoś. To ja się rozezłościłem, złapałem go za ogon jak zeszedłem, a on miauczał żałośnie tak, jakby kto z ludzi płakał. I doleciałem do rogu chaty i uderzyłem go o róg chaty tej — głową — i zabiłem go — — —
— Potem miauknął parę razy — tak żałośnie — i poruszał się — a naostatek jakby go co poderwało — i — ostatni raz miauknął — i — zdechł — — —
To ja taki w strachu — zaraz zacząłem płakać.
Potem jeden chłopiec zakopał go — — — — — Już — “.
Jak statkiem pierwszy raz jechałem (po Wołdze) — (Józio B.).
„Przed kilkoma dniami to mi mama mówiło, że będziemy jechali statkiem. Ja nie wiedziałem, co to jest, byłem jeszcze mały, to mama nie chciała mi wytłumaczyć, powiedziała, że ja zobaczę.
Już nadszedł ten dzień, co mieliśmy odjeżdżać, ja przez całą drogę się pytałem, jak on będzie wyglądał — ten statek.
Przyszli my do tego miejsca, gdzie statki stawali, do jednego wsiedliśmy i czekaliśmy. Ja szłem, obchodziłem wszystko, i statek zaczął się poruszać. To tak latałem od jednego brzega do drugiego, nie mogłem się utrzymać. To mama mię wzięła na ręce, posadziła mnie przy okienku, ja się patrzałem na fale. Jak ja się tak patrzałem, to ona tak leciała prosto na statek. To ja się zląkłem, chowam się za kuferek i — pomału zacząłem patrzeć, czy jeszcze jest ta fala. Jak zobaczyłem, że jej niema, to się patrzałem na wodę znów. I zdaleka — to jakby taka jakaś cień — cień szła — ja myślałem z początku, i że to nic jest, później znów zobaczyłem.
Już się mniej bałem trochę. Później to już całkiem stałem przy okienku i się patrzałem.
To już statek długo jechał, to się mewy ukazały, takie duże ptaki, i ludzie jak ich zobaczyli, zaczęli im chleb ciskać, to oni w powietrzu łapali. Jak się której nie udało złapać w powietrzu, to jej chleb padł do wody, to ona zaraz dała nurka i złapała — — (czasem — to ona przez takie fale — tak — poleci — ).
Strona:Zakład Wychowawczy „Nasz Dom”.djvu/83
Ta strona została uwierzytelniona.