Strona:Zarys dziejów miasta Tczewa.djvu/24

Ta strona została przepisana.

po latosiem święcie Zesłania Ducha św. wspólnie wyniesiemy się z miasta Tczewa i nigdy do miasta i wogóle do Pomorza nie wrócimy z zamiarem, żeby tu zamieszkać, chyba za ich łaską i osobnem pozwoleniem“. Nie należy wnioskować, żeby mieszczanie mieli naprawdę miasto opuścić, raczej uważać należy dokument ten za akt formalny oddania się na łaskę i niełaskę. Mógł on być potrzebny zakonowi kilkanaście lat później w procesie z Polską, by upozorować zajęcie miasta, a narazie umotywować skasowanie swobód i wolności miejskich.
Miasto straciło nasamprzód kilka przywilejów i połączone z nimi dochody jak z sądownictwa, z rybołówstwa i z promu, a wydać musiało zakonowi przywilej Sambora, który pogrzebany w archiwum zakonu przez kilkaset lat nie ujrzał światła dziennego. Chodziło zakonowi przedewszystkiem o ogołocenie mieszczan z wszystkich praw i przywilejów, o zerwanie wszelkich nici, jakie wiązać ich mogły z przeszłością polską, o zburzenie wszelkich wspomnień o Samborze, o samem istnieniu swem pod rządem książąt polskich, by zbudować miasto na nowo z łaski zakonu. Jak znakomicie zakonowi sztuka ta się udała, świadczy fakt, że nietylko zakon uważał miasto Tczew jako założone przez siebie, lecz miasto samo aż w najnowsze czasy zatraciło wszelką pamięć istnienia swego za książąt polskich.
Rychło jednak, zdaje się, stosunki między mieszczaństwem a zakonem ułożyły się nietylko poprawnie lecz nawet przyjaźnie, na co wpływały rozmaite okoliczności zwłaszcza następujący okres pokoju i ogólnego wzrostu dobrobytu jak niemniej sprężysta i umiejętna administracja zakonu. Prawne stosunki mieszczan unormował zakon narazie ogólnikowo, zatrzymując sobie sądownictwo, rybołówstwo i prom. Mimo ubytku dochodów na owe czasy dość znacznych miasto w kilkunastu latach miało tyle zasobów, że mogło kupić od zakonu wioskę Sliwiny w r. 1328.
Szczególną uwagę poświęcił zakon odbudowie wzgl. odrestauracji zamku Samborowego. Ile z niego pozostało, czy cały się spalił, czy uległ całkowitej przeróbce, dziś wiedzieć nie możemy. Ponieważ dzisiaj nie pozostało ani kamienia przynajmniej na powierzchni ziemi po zamku krzyżackim, powtórzymy, co w r. 1739 pisał o istniejących jeszcze ruinach pastor Schneider[1]:

Tczew posiadał także zamek w podmieściu położony przy bramie Legetor tuż pod klasztorem. Widzieć można dziś jeszcze jedną ścianę z wystającą na prawym rogu wieżą, pozatem część ściany do kaplicy klasztornej. Kronikarz dodaje: z budowy okien wnioskując, był to jak na owe czasy piękny zamek, gdyż zamki znajdujemy w wielu miejscowościach Prus, lecz nie zawsze posiadające kaplice.

  1. Z W G 14 str. 65.