Strona:Zarys dziejów miasta Tczewa.djvu/34

Ta strona została przepisana.

roku Ludwik Mortęski i Jakób Czan, zawarłszy z Gdańskiem ugodę na jeden rok. Ale już w akcie z 12 października tego roku pisze się Joachim von der Beke, gdańszczanin, hauptmanem na Tczewie. We wrześniu 1462 r. odznaczył się w walkach z Krzyżakami Mikołaj Działowski, starosta tczewski, pisany przez obcych Salendorf.[1]
W międzyczasie zakon kilkakrotnie kusił się o zdobycie miasta. Dwukrotnie zamiar ten spełzł na niczem tylko dzięki uwadze strażników miejskich; raz byli już na moście, drugim razem cofnęli się, widząc się zauważonymi. Trzecim razem rozłożyli się obozem na górze pod szubienicą. Zmęczenie obustronne zdaje się było tak wielkie a obojętność po stronie zaciężników zakonu nie mniejsza, że mieszczanie zawarli z swoimi przeciwnikami rozejm aż do czasu sprzątnięcia żniw. Równocześnie zwolennicy zakonu czynili zabiegi, by oddać masto Krzyżakom. Zamiary te przypłaciło jednak trzech obywateli śmiercią.
Ostatnim podrywem zakonu były utarczki w okolicy Pucka r. 1462, gdzie odznaczył się na czele Tczewian i okolicznego ziemiaństwa wyżej wspomniany starosta Działowski. Rozpoczęte w tym roku układy pokojowe rozbiły się początkowo o żądanie zakonu zatrzymania miast Tczewa i Gniewu, by mógł jeździć przez Wisłę — um ueber die Weichsel zu reisen. Ostatnie dwa lata zeszły na lokalnych utarczkach ze Starogardem. W mieście tem bowiem od 8 grudnia 1461 roku siedziała krzyżacka załoga z Gniewu, której związkowcy wyrzucić nie zdołali. Historyk wojny 13-letniej wojny twierdzi, że straty Tczewian poniesione podczas jednego napadu załogi starogardzkiej przewyższyły straty dotychczasowe. Rzecz miała się tak: Załoga starogardzka zamierzała zająć transport Gdańszczan idący Wisłą. Chroniących transporty Tczewian napadli zaciężnicy krzyżaccy z zasadzki i moc Tczewian zabili. Innym razem wtargnęło kilkunastu ludzi zakonu do miasta w przebraniu niewieściem, naśladując przekupki idące na targ. Poznano ich jednak po źle golonych brodach, bramę Czyżykowską zdołano szybko zamknąć a żołdaków powieszono. Bezmyślna wojaczka ta skończyła się ostatecznie 24 lipca 1466 roku z dniem zdobycia Starogardu.
Pokojem toruńskim, podpisanym w tymże roku, utrwalono stosunki wytworzone w Prusiech. Kraj cały wyzwolony z jarzma krzyżackiego, które od czasu bitwy pod Grunwaldem stawało się nieznośne, wrócił po 150-ciu latach do Polski.



  1. L. P. S. str. 196.