Strona:Zarys dziejów miasta Tczewa.djvu/56

Ta strona została przepisana.

mówiliśmy, istniała od czasów Samborowych kaplica grodowa, którą obsługiwał kapelan książęcy. Po zburzeniu grodu w czasie wojny 13-letniej starostowie tczewscy ani grodu ani kaplicy więcej nie odbudowali. Resztki murów oglądać można jeszcze było, jak pisze Schneider, w r. 1740. Druga kaplica sięgająca również bardzo dawnych czasów znajdowała się nad Wysoką Bramą, była jednak w r. 1583 już od kilku lat opuszczoną, jak mówi protokół wizytacyjny. Ostatnią kaplicą, dziś również nie istniejącą, była wzmiankowana kaplica przy szpitalu św. Jerzego. W kaplicy tej urządzali ewangielicy od r. 1567 swoje nabożeństwa, na co uzyskali r. 1570 królewskie zezwolenie. Podczas wojen szwedzkich r. 1626 zburzona razem ze szpitalem więcej już nie powstała. Na miejscu jej do dnia dzisiejszego znajduje się cmentarz ewangielicki.
Kościół Dominikanów posiadał w czasie rozkwitu klasztoru skarbiec oraz cenną bibljotekę. Po r. 1550 klasztor przez długie lata był opróżnionym, skarbiec i bibljoteka opustoszały, a majątek ziemski (Bałdowo oraz 10 włók ziemi) r. 1507 jeszcze potwierdzony, zajęli inni. Bałdowo znajdowało się w r. 1570 w ręku rodziny szlacheck. Pierzchów. Powtórne osiedlenie się Dominikanów nastąpiło rychło po r. 1593. Zajmowali się pastoryzacją opustoszałych parafji, urządzaniem misji po parafjach. W r. 1818, po zamknięciu klasztoru przez rząd pruski, opuścili Tczew. Krużganki przebudowano na szkołę a kościół zajęła w latach 1830—41 podczas restauracji fary katolicka gmina kościelna. W r. 1839 kościół podominikański przeszedł drogą umowy w posiadanie ewangielickiej gminy kościelnej. Gmina katolicka posiadała bowiem od czasu zniesienia klasztoru dominikańskiego dwa kościoły: wielką, zwolna rozpadającą się farę, opustoszałą od lat kilku, oraz mniejszy kościół podominikański. Koniecznej naprawy kościoła farnego gmina kościelna dla braku środków a niezamożności swych członków podjąć się nie mogła, dawny obowiązek miasta utrzymywania budynków kościelnych poszedł w zapomnienie już od czasów zajęcia pruskiego. Położenie to wykorzystała gmina ewangielicka, której kościółek pod murem w dawnym spichlerzu starościńskim chylił się do upadku a ponadto pomieścić nie mógł wzrastającej liczby wiernych. Rząd pruski zaproponował wobec tego przejęcie połowy kosztów remontu fary w wysokości 5 000 tal. przez fiskusa pod warunkiem, że gmina katolicka odda ewangielikom bez jakiegokolwiek odszkodowania kościół poklasztorny. Propozycja została przyjęta a po zawarciu odnośnej umowy rząd pruski wypłacił łaskawie przyrzeczona kwotę. Zabiegi ew. gminy spotkały się, jak podaje Schultz, ze zrozumieniem ówczesnego proboszcza ks. Mettenmeyera oraz zarządu kościelnego. Tylko warstwy niższe, mniej duchowo samodzielne, stawiały pewien opór. Opór ten jednak nie miał żadnego wpływu na uchwałę przed-