stawicieli gminy kościelnej, gdyż w owym czasie Polacy już utracili wpływy w kościele, które przeszły do mniejszości niemieckiej tzw. centrowej.
Zupełnie inną rolę odegrał w dziejach miasta kościół farny, który był kościołem miejskim. W czasach rozkwitu miasta w wieku 15-tym życie religijne biło najsilniej. Poszczególne bractwa istniejące przy cechach miejskich posiadały własne kaplice własnym kosztem utrzymywane. Wszystkie przybory kościelne, począwszy od świec, a skończywszy na szatach kościelnych i kielichu przechowywali starsi bractwa w specjalnej skrzyni a kaplice po skończonem nabożeństwie na klucz zamykali. W bractwach skupiało się życie religijne i obyczajowe członków cechu, ich rodzin i czeladzi. Do bractwa zapisywał się z obowiązku czeladnik z obcego miasta, chcący zostać majstrem, celem okazania swego poczciwego żywota.
Dotkliwy uszczerbek poniósł kościół przez reformację. Nowinki religijne doszły do Tczewa dość rychło zaraz po r. 1525, a w krótkim czasie niemal całe miasto było wyznawcą nauki Luthra. Lata całe, niemal przez dwa pokolenia, kościół farny pozostał neutralnym, dawni i nowi wyznawcy w nim się gromadzili, ksiądz katolicki odprawiał mszę świętą, a w godzinę później kaznodzieja ewangielicki miewał kazanie. Były nawet lata, w których tylko ewangieliccy kaznodzieje kazali dla braku księży katolickich a opustoszałą plebanję zamieszkiwali, zwłaszcza, że proboszcz często mieszkał w Lubiszewie a kaznodzieji ustępował, gdyż nie dorównywał mu ani wykształceniem ani swadą kaznodziejską. Katolicyzmowi pozostała wierną tylko garstka i to najbiedniejszych mieszkańców. Życie w bractwach zamarło a utrzymało się tylko bractwo rybackie, którego członkami byli ubodzy rybacy. Jeszcze w r. 1687 dostarczali proboszczowi cztery razy tygodniowo ryby do stołu wzamian za obowiązek przejęty przez niego odprawiania w soboty mszy św. w ich kaplicy. Mimoto bractwa płaciły zdaje się regularnie jeszcze w r. 1600 opłaty od kaplic proboszczowi w wysokości 4 grzywien od kaplicy.
Pewien rozdział wyznań nastąpił r. 1567, gdy ewangielikom oddano do wyłącznego użytku kaplicę św. Jerzego na przedmieściu, a uznanie osobnej kościelnej gminy ewangielickiej nastąpiło trzy lata później dnia 2 października przywilejem Zygmunta drugiego Augusta. Zezwolono jej zająć kaplicę św. Jerzego oraz utrzymywać przy tym kościele kosztem gminy kaznodzieję. Kościółek ten okazał się jednak za małym a kilka lat później kaznodzieja ewangielicki Dyonizy Runau mieszkał w plebanji i kazał w kościele farnym. Pobierał dochody proboszczowskie, ściągając nawet od katolików po 20 groszy. Proboszczem tczewskim i lubiszewskim był naonczas Jerzy Magnuszewski, człowiek coprawda bogobojny, lecz mie-
Strona:Zarys dziejów miasta Tczewa.djvu/57
Ta strona została przepisana.