Poczęto chodzić, krzątać się i oglądać obrazki. Pani Lammemi smutną miała twarz z powodu owego pianina, a goście zadowoleni z takiego obrotu sprawy, starali się swą radość zatuszować obojętnem oglądaniem drobiazgów.
Michał jeno stał oparty o piec kaflowy i wzdychał, a rzęził okrutnie. Wszyscy to wiedzieli doskonale, że Michał jest zakochany beznadziejnie w Hance. — Oj! — ta Hanka. — Wystrzegać się takich kobiet. Michał był dla niej za szczupły, za blady, za urzędnik, za blondyn i t. d. — I tak oto sechł z nieodwzajemnianej miłości, najzdolniejszy buchalter firmy „Selcer“. Rozmach, któremu nadzieja kolacji rozjaśniła twarz, począł pokazywać Newralowi różne sztuczki z palcami. Chichotał przytem i gdzieś tam ze spodni wyjmował przeróżne przedmioty. — Henię uchwycił za rękę i zapytał czy chciałaby być sową, — nie! — dlaczego to nie chciałaby być sową? he — he — ha hę.
Przy kolacji mówiono, że wszystko co jedzą, jest doskonałe i śmiano się z ponurych dowcipów Rozmacha. — Opowiadał, że zahipnotyzował raz pewnego żydka i kazał sobie zwrócić pieniądze, które mu wręczył dnia poprzedniego za weksel.
Zrobił to oczywiście żartem — ha — ha — ha.
Tak, — wielkie moce posiadał w sobie ten Rozmach. Hipnotyzer!
Alkoholu nie pito.
Gdy wstano od stołu, poczęto znowuż palić
Strona:Zbigniew Uniłowski - Człowiek w oknie.pdf/101
Ta strona została uwierzytelniona.