— Cóż to — na Boga — za pożyteczne stworzenie z takiej kury — powiedział pan Ceres, wyszedłszy przed swój dom, — tubalnym głosem, trzymając w olbrzymich palcach świeżo znalezione w trawie jajko. — Pożyteczne to ptaszę należy do przyjaciół człowieka i żywiąc się byle czem, składa mu w darze tak piękne i smaczne prezenta. — Cóż to za kształt — na Boga — przedziwny tego oto jaja — jest świeżo zniesione i kolor posiada nieco — ale w gruncie rzeczy jest białe, — nieco brunatny i powierzchnia jego wydaje się być chropowatą. — Hej! — Kaciu — na Boga — usmaż mi te oto znalezione przeze mnie jaja. I pan Ceres zbliżył się do swojej gospodyni, z rękoma wzniesionemi do ramion, z czterema jajami w każdej.
— A to się pan tam wiele nie naszukał, — dwa! — lepiejby pan dał spokój codziennie z temi jajami, — bo jak przyjdzie ciasto jakie upiec, to muszę latać po sąsiadach i pożyczać, albo i czasem kupować, — chociaż pieniądz się w domu nie
Strona:Zbigniew Uniłowski - Człowiek w oknie.pdf/109
Ta strona została uwierzytelniona.