Strona:Zbigniew Uniłowski - Człowiek w oknie.pdf/202

Ta strona została uwierzytelniona.

nie widzę, bo jest odwrócony; ma on piękne, falujące blond — włosy — Funiek! — rękaw od mundura ma podciągnięty wraz z koszulą, tak, że ręka jest goła aż po łokieć, — otóż z przegubu dłoni wyrastają mu porzeczki i ja je jem, lecz na miejsce zjedzonych wyrastają nowe i, tak długo się niemi objadam, aż mnie zaczyna brzuch boleć. A potem wojskowy odwraca się w moją stronę i okazuje się, że to mój mąż. Pamiętasz go, Funiek? Zaczyna mnie bić — Funiek nie denerwuj się, to tylko sen! — uważa pan, nawet we śnie mnie bije — i, nie jest to wcale wojskowy — zwyczajny jego mundur kolejarski; no, niech pan powie sam, czy ja nie jestem nieszczęśliwa... I kochanka zaczyna płakać.
Milong robi minę, jakby wąchał powietrze, uspakajają ją, a ona mówi dalej przez łzy: — Widzi pan... naprzeciwko kanapy... na której zwykle... po południu leżę trochę, wisi portret ojca mojego męża, był to... bardzo mądry człowiek i ja... stawiam mu różne pytania, na które... on kiwa głową... tak albo nie... kiedyś, gdy go zapytałam... czy jestem głupia... kiwnął głową, że tak... ojojoj... nhuuu... no, niech pan powie, czy ja nie jestem nieszczęśliwa? huuuuu...
Kochanek począł ją głaskać po głowie i mówił: — no, no, nie płacz, Piziu, bo ludzie pomyślą, że to z powodu stanu materjalnego, no przestań. Widzisz, kochany Milong, co to z temi kobietami? — straszne.