dzo mnie denerwował skrzyp pióra, wodzonego po papierze, — nie wiem, właściwie w jakim celu on to robił, — i, to tak często, — całemi dniami, a czasami i w nocy, zapisywał całe strony, — aż wreszcie zaprzestał i położył się do łóżka. Ale cóż z tego, — przestał skrzypić piórem, zaczął kaszlać znowuż, — i to, połączone z tikaniem tego przeklętego zegara również było nie do zniesienia. Po jakimś czasie zegar przestał chodzić, ale zato staruszek począł kaszlać w dwójnasób i jęczeć po nocach. Teraz jest już zupełna cisza, — zdaje mi się, że ten stary umarł, — jestem bardzo zadowolona, — zdaje się, że i ty, Killi?
— E, mimo, że był tak hałaśliwy, to jednak był również bardzo dobry: — Raz schwycił mnie nawet — pamiętasz, wtedy, kiedyście chciały mnie wyrzucić z nory za to, że tak bardzo pachniałam człowiekiem? Otóż schwycił mnie i położył na papierze, na biurku i począł mnie gładzić końcem patyka, którym pisał; było mi bardzo przyjemnie i jednocześnie musiałam zmrużyć oczy, bo papier mnie oślepiał. Potem wziął mnie delikatnie i położył na podłodze, — tak, to był dobry człowiek.
— Głupstwa opowiadasz! — „Dobry człowiek“. Dlaczego miał cię właściwie krzywdzić? — Jesteśmy przecież bardzo miłemi stworzeniami, — muszę ci jednak przypomnieć, bo nie wiem czy pamiętasz, jak nasz staruszek pewnego wieczora przyprowadził tutaj młodą dziewczynę i hałasowali przez całą noc tak, że trudno było oko zmru-
Strona:Zbigniew Uniłowski - Człowiek w oknie.pdf/208
Ta strona została uwierzytelniona.