Strona:Zbigniew Uniłowski - Człowiek w oknie.pdf/209

Ta strona została uwierzytelniona.

żyć; — żal mi było tej dziewczyny, bo chciała spać, a staruszek ją ciągle poruszał i śmiał się, gdy ona płakała. — Nie wiem, co oni robili tej nocy, — ludzie mają takie dziwne i długie zabawy, tylem się tego nocami w swojem życiu nasłuchała, — to tylko nie wiem za co, może za to, że nie dał jej spać, — chciała od niego pieniędzy i staruszek biegał po pokoju, jak wściekły i krzyczał na nią jeszcze, a gdy dziewczyna zaczęła znowuż płakać — a on widać nie lubił płaczu, — wyrzucił ją za drzwi. — Nie wiem kto z nich miał rację, ale zdaje mi się, że „dobry człowiek“ takby nie postąpił.
— Ach, moja droga — co nas to obchodzi, co tam między nimi było. — Musisz przyznać jednak, że staruszek całemi tygodniami nie zamiatał podłogi, żeby nam było dobrze, sama wiesz, jak nieprzyjemnie jest biegać po zamiecionej podłodze, jest śliska i nic na niej nie można znaleźć.
— Fe, ty tylko myślisz o tem, co dla nas robił, — ja sięgam wyżej; — staruszek był, zdaje się, pisarzem i żył z tego co napisał, — przypomnij sobie, że kiedyś przyszli tutaj dwaj panowie i zbili go na kwaśne jabłko za jakiś tam — artykuł, — nie wiem, czy dobry człowiek potrafi mówić źle o innych ludziach, — to też dobrze, że go stłukli.
— E, przesadzasz.
— Jakto przesadzam? — To jeszcze ci powiem, że kiedyś, kiedy ciebie nie było, bo zeszłaś