łąbka. — Proszę sobie przygotować nuty: „Nie zapomnę cię, olszyno“. — No, — proszę, — proszę, zaczynamy:
— Um-parara, — (pan Perełka zwykle pomagał sobie głosem), umpa‑ra‑ra, tum‑ba‑rara, — tum... Panie Tomnik! pan jak zwykle nie potrafi trzymać przyzwoicie klarnetu, — klarnet, mój panie, trzyma się tak, iżby wyglądał jak klarnet w ręku muzyka, a nie jak muzyk w rękach klarnetu, — ot tak, proszę!
Pan Perełka poczynał się rozgrzewać i kolejarze z niepokojem śledzili jego ruchy.
— Zaczynamy! — Um‑pa‑rara, — umparara, wyżej tam w końcu, do stu patyków, — umparara — allegro! — to jest w nutach, u djabła!
Włosy się wichrzyły na głowie pana Perełki i wygląd miał niezwykle złowrogi a potężny.
Dalej! — taj‑tiuriutiu, — taj‑tiuriutiu, — panie Wężyk! — czy pan trzyma w rękach tubę od gramofonu, w którą pan wrykiwujesz jakieś tony bez związku, czy waltornię? — Przecież masz pan przed nosem nuty, na których znasz się pan niewątpliwie, grając w mojej orkiestrze, a nie u tego partacza Bubki.
— No, dalej! — Hop‑lololo, — hoplololo, — dobrze, dalej tak, dalej, — hoplolo, upa‑upa, — oś! — Boże, — wszystko na nic, na nic, rozumiecie! — bodajeście poginęli nędznie, — na podwórka was wysłać, — o! partacze!!!
Strona:Zbigniew Uniłowski - Człowiek w oknie.pdf/227
Ta strona została uwierzytelniona.