Strona:Zbigniew Uniłowski - Dwadzieścia lat życia t1.djvu/129

Ta strona została uwierzytelniona.

i margaryną, skupiało całą dzieciarnię okoliczną, ciągle przepędzaną przez Hilarego i ciągle napływającą. Zresztą okno sąsiadowało z budyneczkiem i z dachu dzieciaki miały widowisko, od którego się wiły na szorstkiej papie. Drugi syn, chory na astmę Wacek, starszy żołnierz, nie zawsze sypiał w domu, dekował się po szpitalach, zaglądał czasem do rodziny z bochenkiem żołnierskiego chleba pod pachą, sapał i opowiadał historyjki z górnego świata. Trzeci, najmłodszy, szesnastoletni Janek terminował u szewca na Browarnej i wkrótce miał się wyzwolić na czeladnika. Janek był najpopularniejszy wśród chłopaków ulicy Leszczyńskiej i rywalizował z nim tylko Heniek, syn Hilarego. O ile Heniek imponował chłopakom siłą, wspaniałym słownikiem i odwagą, Janek dystansował go równie bystrym językiem jak umysłem, pomysłowością w zdobywaniu środków dożywiania, a przede wszystkim wiedzą i oczytaniem oraz majstrowaniem przeróżnych historyjek z drzewa i gliny. Krzywonogi i korpulentny jak Fela, Janek miał subtelną twarz Elwiry i jej nerwowe usposobienie. Zresztą był zdrów, energiczny i zuchowaty, skłonny do zastanawiania się nad sprawami przyrody i astrologii.
Po schodach wchodziło się między obskurne korytarzyki z mnóstwem drzwi, cuchnące wilgocią, z niedokręcanymi i kapiącymi kranami zlewów, do których wlewano wszelkie paskudztwa z całego dnia. Na drugim piętrze mieszkał z matką ordynarny dryblas „Kusia“, na trzecim piętrze wyróżniał się od reszty mieszkańców malarz pokojowy Goliński, z żoną i dwiema córkami, z których jedna miała sześć lat a druga,