biła całować Kamila w oczy. Wuja Janka kochała ogromnie, bo wuj Janek był też piękny, i ciotka Zosia wyszła za niego z wielkiej miłości, mimo oporu rodziców. Już za czasów narzeczeństwa wuj Janek mieszkał u rodziców swej narzeczonej i całymi dniami wylegiwał się w łóżku, gdzie przynoszono mu różne przysmaki. W łóżku czytywał wuj Janek Jacka Texasa, Barbarę Ubryk i Sherloka Holmesa. Ciotka Zosia zagroziła wówczas, że jeśli wyrzucą wuja Janka z domu, to rzuci się do Wisły, albo zrobi jeszcze gorzej, i odda się swemu narzeczonemu; tym ostatnim trzymała rodziców w szachu. Ciotka Zosia, od czasu jak musiała się przenieść na stałe do Warszawy, odwiedzała często swą siostrę Annę.
...i to jest bardzo dobre dla Janka, bo Niemcy już nie będą go ścigać. Ukrywa się na Polnej, powiedz, jak to dobrze, że ja oszczędzałam te pieniądze. — Znów płakałaś, pewnie przez tego parszywego Żyda?!
Ciotka Zosia bardzo nie lubiła Wercmana. Matka powiedziała:
— Proszę cię, nie nazywaj go tak. Czekaj, położę się do łóżka.
— Kładź się. Zrobiłaś wielkie głupstwo, że nie pojechałaś wtedy z Andrzejem do Rosji. Klepiesz tu biedę i nawet nie masz z tym draniem ślubu. Zawsze go będę tak nazywała, jest ohydny, uwiódł cię, oszukał. Andrzej jaki był to był, ale był twoim mężem, masz z nim dziecko i kochałaś go, a pewnie kochasz jeszcze. Boże, na ulicy taka straszna strzelanina. Kamilku, mój słodki chłopaczku, chodź do cioci, to cię pocałuję w oczko. Zostaw te talerze, chodź!
Strona:Zbigniew Uniłowski - Dwadzieścia lat życia t1.djvu/27
Ta strona została uwierzytelniona.