Strona:Zbigniew Uniłowski - Dwadzieścia lat życia t1.djvu/288

Ta strona została uwierzytelniona.

lewo od wejścia spały dziewczyny, Alina — wiecznie zadumana i o tępej twarzy, krępa blondyna z koczkiem, oraz Ela — chutliwe, osiemnastoletnie dziewczę, bruneta o niezmiernie wielkich, wywiniętych ustach barwy szkarłatnej, które zdawały się płonąć na bladej i chudej, kryjącej jakieś bezmierne namiętności, twarzyczce. Oczy miała Ela szeroko rozstawione i podłużne, brązowe. Nosiła równą grzywkę nad brwiami i włosy miała przystrzyżone na karku. Chodziła jakby wspinając się na palcach, przy czym kołysała się w biodrach. Szastała się po domu bez pończoch, jej kształtne łydki były pokryte sinymi plamami z zimna, ale kiedyś siadając, nie chcący odsłoniła kolana, które były białe, jakby toczone i Kamil widząc to, poczuł, że po ciele rozlewa mu się ciepło. Ela była małomówna i pracowita,, często natomiast śpiewała przytłumionym, wzruszonym głosem. Niepokoiła Kamila i lubił na nią patrzeć.
Koło kuchni, na prawo od przedpokoju, tuż za jadalnią, mieścił się niewielki pokój, gdzie spała pani Gorlicka. Pokój ten był pełen staroświeckich sprzętów i sprawiał wrażenie spiżarni i antykwarni jednocześnie, bo na podłodze pod ścianami, stały słoje z marynatami, rynienki z resztkami obiadowymi poprzedniego dnia, jakieś tłuszcze i rosoły w garnkach, leguminy i kompoty, pieczywo. Zapach odzieży, mebli i dywanów mieszał się z ciężkimi woniami jadła i — mimo otwartych okien — z pokoju buchało zawiesistą dusznością, ilekroć otwierano drzwi. Okno w nim było otwarte okrągły rok, zimą i latem; zamykano je tylko podczas burzy. Pani Gorlicka poruszała się z trudem