chcieli się zgodzić na to małżeństwa, zdaniem ich, Andrzej mało zarabiał i stanowisko jego nie było poważne. Stara, mieszczańska rodzina, miała swoje tradycje. Jednocześnie Jan Górski, starał się o ich druga córkę, Zofię. Była to jeszcze możliwa partia: przynajmniej uczciwy fachowiec — fryzjer. Jednak temu konkurentowi także czynili wstręty. Młodzi ludzie zmówili się. Andrzej przedstawił Janowi plan: fikcyjne fałszerstwo pieniędzy. Jan musi wyszukać człowieka z gotówką, który przeznaczy pewną ilość banknotów, a on, Andrzej rzekomo odbije z nich drugie tyle; włożone pieniądze i połowę odbitych otrzyma finansista, drugą połowę podzielą się oni. Ma to być suma duża. Zanim cała sprawa doszła do skutku, obaj pożenili się ze swymi wybrankami. Zofię rodzice wydali dobrowolnie za Jana Górskiego, Anna uciekła z Andrzejem do Lublina i tam wzięli ślub. Oszustwo udało się, znalazł się naiwny, który dał nowiuteńkie banknoty, Andrzej zrobił z nich paczkę, w paczce tej banknoty przetykane były papierami nasiąkniętymi olejkami. Pod ręką miał drugą, identyczną paczkę, gdzie były również papiery przekładane kartkami w formie banknotów, umaczanymi uprzednio w zwykłym kalihypermanganicum.
Kartki te miały tłumaczyć, że pieniądze się spaliły. Andrzej zamienił zręcznie paczki, po czym wyszedł, tłumacząc, że zabrakło mu jakiegoś olejku. Skradzionymi pieniędzmi nie podzielił się z Janem, przynajmniej zwlekał z podziałem. Wówczas Jan zaprosił do siebie Andrzeja na jakąś kolację i tam go pociął nożem. Tę scenę najlepiej opowiadała babcia Weronika: — Janek był przecież słabszy od tego nicponia, musiał więc sobie
Strona:Zbigniew Uniłowski - Dwadzieścia lat życia t1.djvu/29
Ta strona została uwierzytelniona.