Strona:Zbigniew Uniłowski - Pamiętnik morski.djvu/126

Ta strona została uwierzytelniona.

wierzaj mi. Poleciłem stewardowi przygotować sobie herbaty. Leżąc w łóżku połknąłem dwie aspiryny, popiłem to herbatą, ale to wszystko co przed chwilą myślałem, jakoś mnie nie uspakaja. Przeklęte nerwy. Gadu, gadu, ale w mózgu wykluwają się jakieś kosmate zwierzaczki i wyprawiają na nerwach łamańce niby małpy na ljanach. A co to jest z pieniędzmi? Losie, bądź miłościw! Wyskakuję z łóżka i otwieram walizkę. Są, ale ile! Czy też aby jakichś pożyczek nie narobiłem. Już go nie będę pytał, sapie tam, przewraca się z boku na bok; nic nie zażył...


19 lipca

Od rana porządkuję notatki, gwałtownie staram się coś robić, aby zagłuszyć uporczywe wewnętrzne wymówki. Czuję się ciągle słabo, umysł sączy jakieś bzdurne myśli, papierosy mi nie smakują. W przejściu mijam się chłodno z panem De (być może, że się z nim przemówiłem i teraz tego nie pamiętam, ale o co?), w kabinie znów ponuro przy-