— Zajmij się pan czemś lepiej — powiada surowo pan De.
Siadam do angielskiego i czytam: „Pewna dziewczyna spytała ludzi patrząc na nowy księżyc: „Cóż się też stało ze starym księżycem?“ „On umarł na suchoty“ — odpowiedział jej pewien mężczyzna“...
— Może zagramy w karty? — pytam się pana De.
— Ej, nie może pan trochę przysiąść fałdów... no dawaj pan te karty!
Przegrywam w milczeniu, tylko naczynia cicho pobrzękują u stewarda, mnie także rzuca w fotelu roztańczony okręt. Przyszedł steward i kazał nam się posunąć, bo tu będzie nakrywał. Przesuwamy się i gramy dalej.
— Mógłby pan przestać śpiewać — mówię do swego partnera.
— A pan nie śpiewa jak pan wygrywa... też pan śpiewa cumparsitę...
— Ale pan śpiewa bez melodji; jedno wkółko!
— Każdy śpiewa jak umie, drogi panie... Biorę siódemkę karo, o!
Strona:Zbigniew Uniłowski - Pamiętnik morski.djvu/47
Ta strona została uwierzytelniona.