Strona:Zbigniew Uniłowski - Wspólny pokój.djvu/246

Ta strona została uwierzytelniona.

wie pokręciło. Uczyłem się przecież tego i wiedziałem o co chodzi, ale zupełnie nie mogłem tego wytłumaczyć. Myślałem, że dostanę poprawkę. Zadał mi jeszcze jedno pytanie: U kogo — twierdzili fizjokraci — zostaje produit net? I na to nie mogłem odpowiedzieć, czułem, że to wszystko jest proste, że wszystko wiem. ale że nie jestem w stanie tego sformułować. Nie dał mi poprawki, nie zdałem! Obok mnie zdawali koledzy, o których wiedziałem, że się bardzo mało uczyli, i ci pozdawali. Tyle pracy i wysiłków poszło na marne. Sam nie wiem, co teraz robić.
Edward wyskoczył z drugiego pokoju jak oparzony.
— Mówiłem! mówiłem — krzyczał — żeś pan jest kloc! Ha, dobre, doskonałe! profesor mi się podoba. Słuchaj pan, jestem medykiem, a zaraz panu wszystko opowiem! Wspaniała historja! Oczywista, pierwsze pytanie było podstępne, ale ponieważ panżeś się wkuwał jak dziki osioł, więc wiedziałeś o co chodzi. Drugie pytanie jest tak proste, jak to, żeś pan jest matołem. Skoro profesor przekonał się po pierwszem pytaniu, że istotnie pan się uczył, zadał drugie w nadziei, że pan poprostu odpowie i wszystko się skończy. O, ten profesor musi być dobrym psychologiem, wiedział z kim ma do czynienia. Na drugie pytanie nie odpowiedział pan, a to z tej przyczyny, że mózg pański nie posiada pewnych zawojów orjentacyjnych, które cechują umysł wyższego gatunku. Pytanie jest jasne. Fizjokraci domagali się nałożenia podatku na rolników. Dlaczego? Ponieważ rol-