Strona:Zbigniew Uniłowski - Wspólny pokój.djvu/311

Ta strona została uwierzytelniona.

Zygmunt podszedł do chłopki.
— Sprzeda mi pani kuferek po synu?
— Ilez dacie?
Ale Stukonisowa wtrąciła:
— Winien był za komorne za pół miesiąca. Możesz go wziąć za darmo.
Chłopka zaprotestowała.
— Nic mnie ta nie obchodzi, co wam był winien. Umerł, to wszystko co po nim, to moje. Prawujta sie z nim tera.
— A dajmy spokój, pożyczy mama kuferka od Antosiów!
Kolację zjedzono w milczeniu i zwolna układano się do snu. Przyszedł Dziadzia tak czemś zgryziony, że wiadomość o Bednarczyku nie zrobiła na nim żadnego wrażenia. Powiedział tylko:
— Jedyne wyjście z sytuacji, w jakiej się każdy z nas znajduje.


ROZDZIAŁ XII.

Dzień zaczął się od wyjazdu studenta i chłopki. Pierwszy wyjechał na ów kurs praktyczny, który to wyjazd kilka dni temu był powodem jego wielkiej radości. Chłopka zebrała wszystkie drobiazgi po zmarłym synu, kuferek drewniany. I wyjechała sobie, z nikim się nie żegnając. Tak więc wspólny pokój opróżniał się powoli; Stukonisowa traciła lokatorów,