Strona:Zbigniew Uniłowski Na dole.djvu/31

Ta strona została uwierzytelniona.

nia, że to rzecz anormalna myśleć tyle o takiem błahem zdarzeniu. Chciał właśnie przejść na przeciwległą stronę, kiedy zobaczył szybko jadącą dorożkę, dorożkarz zacinał batem konia, który popadał w nierówny galop, wesoło toczyły się koła na gumach po szarej kostce jezdni. W dorożce siedział kołujący głową na wszystkie strony, pijany i ubawiony jak szatan Czajkowski vel Wiśniewski, obejmował wpół roześmianą i podnieconą szybką jazdą dziewczynę z głową ostrzyżoną „na Polkę“, z zawadjacką grzyweczką. Szybko zniknęli za jakimś rogiem, pozostawiając Kamila z czadem wstydu na środku jezdni. Zdawało mu się, że ludzie pokazują go sobie palcami.

Zbigniew Uniłowski.