Strona:Zdzisław Kamiński - W królestwie nocy.pdf/45

Ta strona została uwierzytelniona.

lotu, bo nas to tylko może zaprowadzić — do celu! Nie mrzonki, nie poezya! Niech górnik będzie tylko dobrym górnikiem, niech się zawodowi swemu poświęci całem sercem i duszą, a w samem wykonywaniu obowiązków, w samej jego pracy, w samem życiu górnika, ot tem codziennem, tem szarem na pozór, będzie większa i potężniejsza poezya niż w rymach i bezcielesnych marzeniach, snutych „po pustkach“ kopalni w porze przeznaczonej, do pracy. Taka poezya, wierz mi pan, ani dla Boga ani dla ojczyzny. — Pieśniarzy nie zabraknie nam nigdy, ale brak ludzi, ludzi pracy ciągle uczuwać nam się daje!...
Skończył i milczał przez chwilę; potem rzekł głosem zupełnie innym, w którym brzmiał ton rozkazu:
— Proszę pana, bardzo pana proszę, byś jako bezpośredni kierownik kopalni, spełniał ciążące na nim obowiązki skrupulatnie i sumiennie, bo ta czynność wcale nie jest łatwą i rzeczy powierzchownie brać nie można. Poezyę niech pan odłoży ad acta; to balast przy wykonywaniu pańskiej służby zupełnie zbyteczny.
Inżynier czuł się słowami przełożonego i ich ostatnim tonem mocno urażony. Zagryzł wargi i nie odpowiedział nic. Na myśl przyszły mu słowa Odyńca, które powtórzył w duchu:

I gniew mię bierze i żal mię wzrusza
Ilekroć patrzeć potrzeba,
Jak się anielskiej piękności dusza
Poniża w pracy dla chleba.

Szli w milczeniu ku szybowi, do wyjazdu z kopalni...
Przeminął pewien okres czasu, w którym poeta codzień prawie wracał z kopalni przynosząc nowy sonet. Z tych sonetów zamierzał złożyć cykl duży pod zbiorowym tytułem: „W głębinach ziemi“.