Strona:Zegadłowicz Emil - Ballada o świątkarzu.djvu/10

Ta strona została uwierzytelniona.



WE WSI GORZENIU DOLNYM, TUŻ PRZY GRANICY GORZENIA GÓRNEGO, ŻYJE OSTATNI SNAĆ ŚWIĄTKARZ BESKIDZKI, JĘDRZEJ WOWRO, TWÓRCA CHRYSTUSÓW FRASOBLIWYCH, CHRYSTUSÓW W PIWNICY, CHRYSTUSÓW PRZY SŁUPIE, CHRYSTUSÓW UPADAJĄCYCH, ŚWIĘTYCH FLORJANÓW, JANÓW NEPOMUCENÓW I T. D. CHŁOP NIEMRAWY, SUMIASTY, GRANIATY, NAJSZCZERSZY ARTYSTA POLSKI DZIELĄCY WIELKOŚĆ SWEJ PROSTOTY Z SZEREGIEM BEZIMIENNYCH SNYCERZY LUDOWYCH. — GDY SZUKAM RZEŹBY POLSKIEJ WIDZĘ JEDYNIE STWOSZA, DUNIKOWSKIEGO I WOWRA (JUŻ JAKO GROMADNE POJĘCIE BEZPOŚREDNIEJ TWÓRCZOŚCI) — — LECZ SERCU NAJDROŻSZY WOWRO. —
Z JĘDRKIEM ZNAM SIĘ BEZMAŁA ĆWIERĆ WIEKU — SZCZYCĘ SIĘ JEGO PRZYJAŹNIĄ; JEJ ZAWDZIĘCZAM ODKRYCIE TAJEMNICY TWORZYWA WOWROWEGO: ŁOCY BIEDA, GŁOWA I PALICE: CIEKAWOŚĆ PATRZĄCA I WIDZĄCA, MIŁOŚĆ POTRZEBUJĄCA, ROZUMIENIE RADOSNE I WIEDZA TECHNICZNA — A TO JUŻ JEST WSZYSTKO. — DROGI KUMOTRZE, KIEDYŚ, GDY JUŻ CIEBIE I MNIE ŚWIĘTA ZIEMIA BESKIDZKA POCHŁONIE, GDY GROBY