Strona:Zegadłowicz Emil - Motory tom 1 (bez ilustracji).djvu/038

Ta strona została uwierzytelniona.

Czwarty list i bardzo już decydujący; to znaczy jest w nim decyzja i prowokuje decyzję; tyle razy przeczytałem; napamięć prawie umiem; lecz nie dowierzajmy zbytnio, byśmy we własne nie popadli plany myślowe, we własne, tak przecież nie potrzebne i naglące podsuwania, wmawiania; — gdzie to ten list? — no:
— czy wiesz już Cyr? — ekspresowo ci donoszę, że wczoraj były znów u nas krwawe zajścia? — Wybuchł dynamit dawno już tłumionego buntu głodnych i bezrobotnych mas. Coś się znacznego przygotowuje. Byłam na ulicach naszego górzystego miasta, za wiaduktem byłam (pisałam ci o nim w poprzednim liście); skonstatowałam: bezradność władz, tresurę policji, bankructwo starych organizacji, wybuch szalonej deprezji, głuchy krzyk najskrajniejszej rozpaczy; moc rannych i zabitych; strach! strach! jak źle, jak strasznie źle na świecie!
Cyr! — a co to będzie za miesiąc? za rok?

— a wiosna wkoło odurzająca i niebo pełne, błękitne — mówiąc twoim, o Cyr, językiem: mauretańskie... a w twoim północnym kraju? — czy jeszcze śnieg? czy deszcz? czy mgły? — Znam go tylko z dostępnej literatury (tak niewiele tego!), z twych listów i z mej miłości...

— tnę ciało moje na cienkie paski — a to będą szyny, po których przyjedziesz —