Strona:Zegadłowicz Emil - Motory tom 1 (bez ilustracji).djvu/096

Ta strona została przepisana.

Podrzemuje ciało wygodnie wyciągnięte; ani jeden muskuł, ani jeden mięsień nie pracuje — prócz nieustającej roboty serca — cały organizm żyje bez współudziału świadomości — : oddycha, trawi, przeciekają krople z nerek do pęcherza, limfa przemienia się w krew, krew odżywia mózg i ciało całe; — każdym ułamkiem sekundy narasta śmierć zawsze obecna i czujna; zapewne; lecz jest tu w tej chwili ciepło i łagodnie — świetnie omatuliła Wisia nogi; myślom myśli się sprawnie, rześko, daleko.
Bo to tak tych ośm dni rekonstrukcji — — byle natręctwo tematowe odrzucić; choroba zawodowa, obsesja; — obserwuje się, myśli i kojarzy — a nagle wyskoczy ten koźlonożek — wypisuje wzór aktualny fosforem na wielkiej płachcie nocy — i wskazuje wielce pedagogicznie i dydaktycznie — zwyczajną linijką wskazuje — tu — tu — tu — i to jeszcze — kropka — jest! — powieść, dramat, poemat; — koźlonożek-diabełek: kolega tego specjalisty od delirium tremens; obaj istnieją dzięki nadmiarowi.
Tu rozłażą się myśli — przysiadają po krajach ekliptyki elektronalnej — drwiące i łobuzerskie — — więc, że się te kobiety tak tyczą — ej chmielu, chmielu, żebyś ty na tyczki nie lazł — ; — myśli czynne i bierne oplatają się wokół nóg, ud, biódr, piersi, szyi — ech, głupio się konstatuje, myśli narożne, myśli rogówki — : raz dobrze poobłapiać, wyzbyć się nacisku nasienia — i już — — no i ją, właśnie ją, — spokojnie, bez zbytniej emocji, tyle tylko ile musi być — żadnego nadmiaru, przesady, ekstrawagancji żadnej. — — Uśmiecha się; ukrywa tem skrzywieniem samotniczem warg zażenowanie; bo