Strona:Zegadłowicz Emil - Motory tom 1 (bez ilustracji).djvu/146

Ta strona została przepisana.

wygodniejsze; — pokój — pierwszy na prawo — ładny, słoneczny, duże okno weneckie, widok na błonia i Kopiec Kościuszki; ultra krakowski pokój.
— panienka krakowianka —? —
— nie —
— a skąd — ? —
— z Dąbrówki tej za Klonówką —
— takie tam ładne panienki —
— e —
Od tej samogłoski poszło wszystko dalsze.
Przyjaźnił się był wtedy Cyprjan z aktualnie owoczesnym poetą Antosiem Zwadowskim, któremu sam Wyspiański „przychodził rodzony wuj“ — no, można sobie wyobrazić! — tego tylko było wtedy potrzeba! — taka koneksja! i jak to obowiązuje! — Pisali nawyprzodki, dramaty i poezje; prozą była właśnie onego czasu w niejakim poniżeniu u młodszej generacji; tylko wiersze i tylko dramaty i te też tylko wierszem; no i rapsody! — Ekscytowali się szlachetnym chłopomaństwem, marzyli o życiu na wsi, o chłopskim sposobie bytowania, o żonach zprosta, co to dużo szczęścia, małe koszta, dobrych gaździnach. — Zachłystywali się pierwszymi brzaskami sławy — drukowali po pismach wiersze; redakcje przyjmowały; za darmo. Jeden maleńki tomik poezji wspólnie wydali: „Złote strzechy“ się to zwało. — Pojawiły się wzmianki i półtora recenzji. Przez kilka dni chodzili w malignie i namaszczeniu.
Nagle ustały te ekspanzje literackie. Ośrodkiem myśli i uczuć Cyprjana stała się Marysia Jamrozianka; taki ona!