je uczucie. Karmiłyście swym istnieniem twórczość moją, czyli: darzyłyście mnie życiem; — ileż razy blacie i zamierające, ożywiła i odmłodziła transfuzja waszej ciepłej krwi; — w nocach moich i trwogach byłyście i jesteście: światłem i ukojeniem; pieszczoty wasze płoszą czujny i wciąż obecny strach, zaprzeczają narastającej każdym okamgnieniem śmierci. — Wszystkie, wszystkie byłyście zawsze najpiękniejsze, najlepsze i najrozumniejsze. Wzbogacała się i wzbogaca, moja świadomość tą wielostrunnością waszą; bez niej i bez was życie niewarte jest aby je żyć! — I nic o jakieś tam erotyki chodzi! — paldiabli! — wolałem zawsze usta niż zwrotki, usta piersiątka i tę resztę najrozkoszniejszą, którą, skwapliwie upieszczałem wedle waszej woli, o waszej zawsze myśląc rozkoszy, ceniąc ją więcej niż własną — i nieznużony nigdy, zawsze po miłosnych potyczkach rzeźwiejszy, krzepszy, mędrszy, bardziej twórczy: zdrowe zierzę o instynkcie drapieżnym i trafnej, celowej intuicji. — I cóż ja wam wzamian daję? — jakąż monetą odpłacam? — uwieczniam was, czyli czynię coś, czego sobie wcale nie życzycie, co wam jest zupełnie obojętne; w czym widzicie, jakże słusznie!, utajoną nienawiść do siebie; mizoginizm. — Wyznam wam też, że nie umiem obronić się przypuszczeniu, domniemaniu, hipotezie, że jesteście samicami innego gatunku, że w jakimś odległym kataklizmie wyginęły wszystkie, lub prawie wszystkie samice pitekantropa, że przeto był zmuszony parzyć się z samicami obcego — pokrewnego oczywiście — gatunku. Przepraszam!
Jeden z wielu Cyprjanów przywołuje do po-
Strona:Zegadłowicz Emil - Motory tom 1 (bez ilustracji).djvu/188
Ta strona została przepisana.