Strona:Zegadłowicz Emil - Motory tom 1 (bez ilustracji).djvu/308

Ta strona została przepisana.

nica klisz i taśm filmowych, ukryta w zwojach mózgu — dręczyła i niewoliła: — pamiętał wszystko! — pory roku, pejzaż wiejski i miejski, kolory, dźwięki i wonie, krój ubrań, braki, niedomogi i przesady, spojrzenia, gesty, rysy, miejsca i przestrzenie, drzewa i zwierzęta — całe minione życie rozwleczone i posiekane na minuty i sekundy — — w momentach udręk, którymi wymoszczone były dni i noce, lata i dziesięciolecia: to on, sam, dla nikogo — sobie-upiór i zmora: wiecznie ukryty, zamaskowany, zakonspirowany do cna; wewnątrz realista i fikcjonalista, gardzący i odpychający, daleki i obcy; na zewnątrz: nie-on, nie-sam dla wszystkich; w łączności przeto: on, którego nie można oddzielić od jego twórczości, która jest jedyną wagą, wartością, koniecznością — nic przed nią i nic poza nią! — ; — on: zjawisko przyrodnicze, nie człowiek prawie, funkcja, — on: rosnący wciąż i wciąż owocujący bez względu na to, czy owoc jest pożywny, czy trujący.
W chwilach introspekcji i demaskacji brutalnej — stawał przed sobą — nie nagi już, lecz ołupiony z wszystkich skór — człowiek obrzydły, człowiek czerwony, pocący się krwią — — materializacja iłu wypalonego w ognistym wychluście lawy, gdy jeszcze żywiołem ziemi był żar i niepokój ustawicznych ejakulacji! — ognia! wybuchu! piorunów! — niech spłoną w mózgu zakurzone lamusy przeżyć i obserwacji, niech rozerwą czaszkę i chlustną groźną preturberancją w lodowatą, obojętną przestrzeń, niech się rozwieją w czadzie i dymie!! — Stoi oto czerwony, mięśniowy preparat anatomiczny, obnażony z wszelkiego kontaktu z dziejami, sens globu — a mózg jest