Strona:Zegadłowicz Emil - Motory tom 1 (bez ilustracji).djvu/320

Ta strona została przepisana.

wszystkich „moich ludów“; — różnie się tam naplecie w takich niepewnych czasach; a taki drań, którego się ufnie do domu puściło, nic, tylko podsłuchuje i zaraz z tym do starostwa leci; i gdyby się po urzędach takich ważnych nie miało znajomych i obrońców to — oddaj się Wieszatelowi! — Tak sobie pefauowcy — kilku ich było — w kącie kurytarza koszarowego gwarzyli.
Teraz już prześwietnej komisji nie miało sensu mówić, że to a to dolega, że rozszerzenie serca, że grozi wciąż, że jest uleus ventriculi rotundum, że tamto i to. Nie pytali zresztą. Tak już tylko na oko — gremialnie, ilu ich tam stało niezdarnych, natłoczonych nagusów —: tauglich! tauglich ohne gebrechen! — Żadnej apelacji; nie mierzono wcale, nie ważono, nie badano nawet zdaleka; drobiazgowość mizerna, przesada pokojowych czasów — ustąpiła na rzecz spraw natury ogólnej, uniwersalnej! Racji stanu!! — Czasy były istotnie poważne. — Zaraz też zgoniono całą hałastrę na podwórze koszarowe, gdzie nastąpiła uroczysta przysięga, że na lądzie, na morzu, pod ziemią i w powietrzu — odda się życie za cesarza i jego tron. Boga się brało na świadka, że się przysięga dotrzyma. To było wzruszające.
Cyprjan wracał po tej komedii posępny do domu; szedł przez las; pnił się, rósł i szumiał jak przed rokiem, jak wczoraj, jak dziś rano — i jutro i za miesiąc też tak szumieć będzie i nachwiewać gałęźmi; — nikłe pomyślenia, zastosowane do zamieszki tej chwili, wymagającej, dla zratowania godności swobodnego, niegwałtownego sobie-myślenia, stwier-