dzało. Gawędziło się dobrze; zwłaszcza przyjemną atrakcją były drugie śniadania; przerywały one bezrobocie, które mogłoby z powodu zbytniej przewlekłości przemienić sie w nudę.
Zaraz po zaangażowaniu Cyprjana — zaangażowaniu, powołaniu, mianowaniu z uposażeniem kategorii VII etatu płac, t. j. z pensją zasadniczą mk. 6.300, wojennym dodatkiem ekonomicznym mk. 4.500 oraz przysługującym z mocy ustawy z dn. 28 lipca b. r. (Dz. P. P. P. nr. 63 poz. 3777), nadzwyczajnym dodatkiem drożyźnianym w kwocie mk. 3.840, czyli razem mk. 14.640, wyraźnie czternaście tysięcy sześćset czterdzieści marek — zaraz więc po tym mianowaniu — Stanisław Rzykowski, starszy referent w wydziale teatrów, dawny znajomy i przyjaciel Cyprjana jeszcze z czasów wielkiej wojny, sławny poeta, członek redakcji organu p. ministra, autor niewydanego wtedy jeszcze tomiku poezji — dopiero zresztą przekraczał pięćdziesiątkę, co dla uczniów szkoły p. ministra, rozwijającej się sub speciae aetarnitatis, było wiekiem niemowlęcym — zapowiedział Cyprjanowi, że ma on być prawą ręką ministra. To był jedyny (urzędowo) przykry moment w tej bezmała trzechletniej karierze ministerialnej Cyprjana.
Bezpośrednim jego przełożonym był wielki uczony, znakomity poeta-tłumacz Dantego, Byrona, pieśni ludowych, Calderona — romanista wysokiego stylu. Człowiek najlepszy pod słońcem; mały, włos na jeża, ciągle czymś zaaferowany; nieśmiały; lękliwy, rumieniący się jak panny w dawnych, zamierzchłych czasach; one już wtedy nie, a on jeszcze wciąż. Wielki znawca i miłośnik języka, całymi godzinami
Strona:Zegadłowicz Emil - Motory tom 2 (bez ilustracji).djvu/017
Ta strona została przepisana.