nosowych kątach oczu —); wróg ówczesnego rejwachu ekspresjonistycznego, kubistycznego, dadaistycznego — tylko Matejko, tylko Grottger, tylko Gierymski, Rodakowski, Chełmoński, tylko ojczyzna, tylko Polska, tylko orzeł biały — organizator, fanatyk, wizjoner nieszczęsny: Eligiusz Niewiadomski.
Przy pomniejszych biurkach referencko urzędowali: od sztuk plastycznych w ogóle, Jan Nicki i „oficjał tam i z powrotem“, mąż ponury trzy razy starszej od siebie żony, specjalista od sztuki dziecka Łukasz Wypiszczyk. Dzięki temu Łukaszowi, bardzo zresztą zdolnemu rysownikowi lecz straszliwemu nygusowi, wydział plastyki miał najbujniejszą klientelę — za wszystkie inne wydziały; sztuka dziecka! więc: matki geniuszów i geniuszek — to znaczy wszystkie matki! — Chadzał ten pan oficjał (on się sam tak nazywał) Wypiszczyk w czarnym stale tużurku po kostki, takim samym, w jakim synowie Noego Set i Jafet składali bratowej swej wdowie po Chamie wizytę kondolencyjną. Kołnierzyk wysoki na jakie dziesięć centymetrów, krawatka krowie z pod ogona wyciągnięta — z tyłu wyrastająca nad ten kołnierz, z przodu zwichrowana w niekształtny wisielczy sznur obłąkańca; przytym straszliwie chudy, ślepia wielkie, wybałuszone, pływające w białkach jak w kwaśnym mleku; straszył; był duchem tej zaministrzonej kawiarni; upiorem. Przerażającymi pomysłami, spisywanymi sucho i rozwlekle, zamęczał siebie, ministra i podsekretarza stanu.
Bo był podsekretarz stanu; a jakże; przecież to było normalne ministerstwo. Ach, to był klawy chłop!
Strona:Zegadłowicz Emil - Motory tom 2 (bez ilustracji).djvu/026
Ta strona została przepisana.