Strona:Zegadłowicz Emil - Motory tom 2 (bez ilustracji).djvu/068

Ta strona została przepisana.

pewno byłam! — To były jej manie — ; — kiedyś zimą pojechali sankami przez Ujazdowskie do Łazienek; trochę wmówienia, a była szlichtada; rysaki; dzwonki; oszronione siatki na koniach; on w szubie; ona w szubce i kołpaczku! hoc — hoc! Kulig i t. d. dzeń — dzeń — dzeń; jej się marzyło: Kmicic i Oleńka; on obliczał i ile ten potwornie gruby dorożkarz z żelaznym numerkiem na plecach 348 — trzy plus cztery plus osiem równa się piętnaście — taka liczba nic nie mówi — a taki drań to zaraz amory wywęszy i płać, a taksy dawno diabli wzięli, miliardy przecie! — ; w Łazienkach spacerowali po zaśnieżonych ścieżkach — przed pałacykiem przystanęła Irka obok rzeźby fauna — wsparła się romantycznie o cokół i wychuchała (bardzo było zimno); „dusza moja czuje się tu jak u siebie w domu; ja napewno tu mieszkałam; już wiem: byłam panią Grabowską“. Poprosiła go, zeby odszedł pod pałac i po chwili wyszedł ku niej jako król Staś. Większe dla kobiet robi się głupstwa. Zrobił czego żądała. Pomyślał: wariatka; i dodał: ale to nic. Po chwili wyszedł sprzed bramy — rozglądał się wokoło: gdzie jest ta Grabowska? — szuka jej oczami — ach! jest! uradował się, uśmiechnął; przyspieszył kroku — wyciągnął ku niej ręce i zaszeptał namiętnie: pani! a Irka Grabowska ukłoniła się dwornie i rzekła: czekam na ciebie, najjaśniejszy panie; król Cyprjan: maleństwo moje bardzo zmarzło? — sprawy państwa zabrały mi tyle czasu; Irka Grabowska: serce mnie grzało. Król Staś pomyślał: ten dorożkarz czeka, to ważniejsze, że on czeka — ile se taka cholera każe zapłacić? — Istotnie kazał sobie zapłacić masę pieniędzy: kilka milio-