Strona:Zegadłowicz Emil - Motory tom 2 (bez ilustracji).djvu/177

Ta strona została przepisana.

Pegaz, siorpie ściśniętymi wargami gładkimi jak jedwab; gdy podnosi głowę ściekają z nich strużki wodne — jest, jakoby Pegaz srebrną uzdą związany był z płynącym ruczajem —
— i jest cisza błękitna i spokój wysokich leniwych chmur —
— i tylko ja, nędzny, podleniały, samotny Faun, zamknięty kręgiem waszych ciał, miotam się i rzucam, przysiadam i podskakuję; zachowuję się głupio, nierozumnie i śmiesznie — bowiem pragnę was, bowiem was pożądam! — — piękne, bardzo piękne są smukłe i bystre nogi wasze podtrzymujące kolumnami ud brzuch i pośladki; — krągłe i pełne pokus są piersi wasze z najsłodszą maliną: sutką — i wargi wasze — urocze paralele tajemnic waszych ciał: wilgotne, gorące, głębokie — — dajcie mi je! — obdarzcie mnie też, wdzięczne priapki, dostatkiem sił męskich, abym sprostał wam — dziewięciu muzom!
— pierwsza oddaj mi się ty Klio dziewicza, oddaj mi się tu na podeptanych kwiatach, w kręgu swych towarzyszek, a wy wszystkie przypatrujcie się bystro sprawom ciał — — zaryją się me kopyta w mech — dreszcz wyzwalającego się pożądania wstrząsać będzie mym kosmatym zadem wbijającym bełto w twe, muzo, wrzące wnętrzności — Klio! — ostra, wąska broda moja łechtać cię będzie po stwardniałych cyckach — — trzymaj się mocno rogów moich krętych i rozległych — — zwisające w capim worze jądra będą cię trykać w rozwartą szczelinę tyłka — — aż przylecą zewsząd dzięcioły, zwabione miłym im dźwiękiem kucia w dziuplę —
— patrzcież no, muzy, jaką rozkoszą jest obco-