Strona:Zegadłowicz Emil - Motory tom 2 (bez ilustracji).djvu/344

Ta strona została przepisana.

W tym chwili tej był — cały, pełny! z twórczością swą! — a więc i z nową pożądliwością hormonizacji: nieunikniony bieg spraw.
Cyprjan Fałn — oto on: taki a nie inny.
Przeto też, w tej oddali, ku której idzie — ten wysoki transparent, jak w szczerym polu pobok toru kolejowego rozległa reklama —: Maura!
Lecz ten transparent jest żywy i ruchomy: wychodzi naprzeciw Cyprjana; niosą go syleni i faunowie, falloforowie i chłopcy w ciężkich wieńcach z winogron splecionych — przed nimi i za nimi wielki, lśniący, huczny pochód Dionizosa — — bachantki i menady potrząsają tyrsami — w skóry lamparcie i kozie odziane, w festonach róż i wodnych lilji — to przodownice — reszta dziew naga — — uganiają się za nimi satyrowie chutni — tyrsami dostają po mosznach — ryczą wtedy jak dzikie osły — — a stary, mądry Priap ze sterczącym śniadym fallosem, żylastym, sękatym — śmieje się jak duża kadź: du — du — du — du — du — od widnokręgu po widnokrąg — całym obwodem koła rozlega się to huczne podudnianie pachnące mocnym, starym winem — — i orszak też ten cały tak rozwleczony; — — w pośrodku ruchu i żywiołu lśni transparent jak przelewny neon: Maura! — — Gdy hałas, śmiech i harmider ucicha na chwilę — słychać żałosne dźwięki, przytłumione i dalekie boskiej sirinks — — — — — — —

Niepokojące i drażniące było milczenie Mili; na jakiś tydzień przed obłożnym zachorowaniem spędził z nią kilka dni; — pisał wtedy dużo; zamieniali z sobą zdania krótkie i kruche; zresztą co-