minacyjnej polityki gospodarczej państw zaborczych. Przezwyciężenie tego zacofania wymagało pracy pokoleń i w tym sensie stanowiło ono w zasadzie również
obiektywną determinantę pozycji Polski. To samo powiedzieć trzeba o pewnych motywacjach socjo- i psychologicznych w mentalności i postawach społeczeństwa,
historycznie głęboko w nim zakorzenionych — takich jak nieufność i wrogość wobec byłych zaborców, niektóre stereotypy i wyobrażenia o innych narodach lub społecznościach, przedziały międzydzielnicowe itp. Przemiany w świadomości społeczno-politycznej, z reguły bardzo powolne i trudne, zależały na domiar nie tylko od klimatu wytwarzanego przez politykę wewnętrzną i zagraniczną państwa polskiego, ale także od postawy jego partnerów. I w tym zakresie występowały określone realia społeczne i polityczne, które ze względu na swą trwałość
uznać wypada za obiektywne ramy tej polityki.
Należały tu, po pierwsze, kapitalistyczny charakter ustrojowy II Rzeczypospolitej, który mimo wszelkich wstrząsów przetrwał przez dwadzieścia lat niepodległości, i — po drugie — przynależność i zależność Polski od funkcjonowania ówczesnego systemu stosunków międzynarodowych, tj. systemu wersalskiego.
Bezpieczeństwo państwa wymagało dostosowania subiektywnych koncepcji polityki zagranicznej do obiektywnych realiów jego położenia. Najogólniej biorąc, dominowały w niej w latach międzywojennych dwie orientacje, z których jedną można by nazwać orientacją „francuską”, drugą zaś orientacją „mocarstwową”. Pierwsza z nich, dominująca w polskiej polityce zagranicznej w latach dwudziestych, oplatała się wokół osi sojuszu z Francją jako głównej zewnętrznej gwarancji bezpieczeństwa Polski. Druga, realizowana w myśl wskazań Piłsudskiego
przez min. J. Becka w latach trzydziestych, zmierzała do uniezależnienia Polski od sojusznika francuskiego i stanowiła w niemałej mierze reakcję na niepewności
i rozczarowania, których on Polsce nie skąpił, zwłaszcza od czasów układów lokarneńskich. Wszelako istotą tej orientacji było zbliżenie do III Rzeszy, rozumiane nie tylko jako środek nacisku na Francję, ale jako koncepcja długofalowa, mająca awansować Polskę z pozycji francuskiego przyczółka nad Wisłą do rangi europejskiego mocarstwa. Miała temu służyć zasada „równej odległości” od Berlina i Moskwy. W rzeczywistości wyraźną preferencję miały dobre stosunki z Niemcami, co w miarę wzrostu ich potęgi groziło nieobliczalnymi konsekwencjami. Naprawdę ani jedna, ani druga orientacja nie zapewniały i nie mogły zapewnić Polsce bezpieczeństwa, albowiem sojusznik francuski był zbyt słaby, odległy i krótkowzroczny, natomiast partner niemiecki zbyt silny i przez swe nieprzejednanie odwetowe aspiracje zbyt niebezpieczny.
Zasadnicza słabość obu orientacji tkwiła w niedostatecznej trosce o najważniejsze gwarancje bezpieczeństwa, mianowicie o przyjazne lub choćby poprawne
stosunki z sąsiadami. W praktyce, ze względu na wspomniane dążenia Niemiec, mogły tu wchodzić w rachubę tylko Czechosłowacja i Związek Radziecki. Odmienność ustrojowa Polski i ZSRR stanowiła niewątpliwie istotne utrudnienie w nawiązaniu przyjaznych stosunków między obu państwami. Wyrównywało ją jednak w znacznej mierze wspólne zagrożenie z zachodu, jak o tym świadczyła m. in. reakcja ZSRR na układy lokarneńskie czy jego żywa aprobata dla projektu paktu wschodniego. W jeszcze większym stopniu dotyczyło to relacji Polska — Czechosłowacja, zwłaszcza w latach trzydziestych, kiedy zagrożenie
Strona:Zielinski Historia Polski-Epilog.djvu/008
Ta strona została przepisana.