Strona:Zielinski Historia Polski-rozdzial1.djvu/011

Ta strona została skorygowana.

Temu celowi służyć miała powołana do życia w początkach września 1914 r. na ziemiach Królestwa, zajętych przez wojska niemieckie, tzw. Polska Organizacja Narodowi (PON), której trzon polityczny stanowili ludzie ściśle związani z Piłsudskim, z Władysławem Jodko-Narkiewiczem na czele. W wyniku rozmów, przeprowadzonych przez wysłanników PON, doszło do umowy z dowództwem IX armii niemieckiej. Ustalono m.in., że PON będzie mogła prowadzić akcję werbunkową w Królestwie (na terenach opanowanych przez Niemców), a w zamian za to dostarczać będzie armii niemieckiej informacji wywiadowczych z Królestwa pod władzą rosyjską. Dowództwo IX armii zastrzegło się przy tym wyraźnie, że umowa nie ma w żadnej mierze charakteru politycznego. Faktycznie nie weszła ona zresztą w życie, gdyż niemieckie działania ofensywne załamały się, a równocześnie PON nie potrafiła się wywiązać z przyjętych przez siebie zadań.
Jeszcze bardziej charakterystyczne pod względem politycznym były rozmowy, jakie w tym samym czasie toczył Jodko-Narkiewicz z udziałem Sikorskiego w Berlinie z niemieckimi władzami rządowymi i jednym z przywódców partii Centrum, posłem Erzbergerem. Dobre dojście do tych kół miał Wojciech Korfanty, który przygotował grunt do wspomnianych rozmów i w nich również uczestniczył. Ich przedmiotem były perspektywy rozwiązania sprawy polskiej po wyparciu Rosjan z Królestwa i zwycięstwie Niemiec. Rozmówcy polscy, w szczególności Jodko-Narkiewicz i Korfanty, pragnęli przekonać swych niemieckich partnerów do idei utworzenia wówczas w oparciu o Niemcy państwa polskiego na obszarach Królestwa oraz kresów wschodnich (Litwy, Białorusi). Korfanty podsuwał nawet ryzykancką politycznie myśl, mianowicie, że realizacja tych planów „pozwoliłaby w najlepszy sposób uregulować kwestię polską w Prusach, ponieważ w rejonie Grodna i Mińska znajdują się wielkie, żyzne ziemie, czekające na osadnictwo, na które mogłaby się przesiedlić znaczna część ludności polskiej Prus“ (in die ein erheblicher Teil der polnischen Bevölkerung Preussens übersiedeln könne).
Ale nawet tak zachęcające sugestie nie skłoniły Niemców do jakichkolwiek zobowiązań politycznych. Nie znajdowali się jeszcze wówczas, we wrześniu 1914 r., w położeniu, które by ich zmuszało do podejmowania w taki sposób zawsze ryzykownej politycznie kwestii polskiej.
Zdawali sobie niewątpliwie sprawę, że mogłoby to wprowadzić niepożądane dysonanse w ich stosunki z sojusznikiem austro-węgierskim, a i ranga polityczna rozmówców nie skłaniała zapewne polityków niemieckich do podjęcia tych zagadnień w sposób bardziej zasadniczy.
Tak więc próba przeorientowania się Piłsudskiego i jego politycznych przyjaciół na silniejszego kontrahenta niemieckiego spełzła na niczym. Niemniej, choć pozostała epizodem bez konkretnych następstw, stanowiła niezwykle charakterystyczny przyczynek dla odtwarzania dróg i bezdroży, na jakie musieli wchodzić ci, którzy swe dążenia niepodległościowe zawężali tylko do części Polski i wyobrażali sobie, że można je zrealizować opierając się na którymś z państw zaborczych.
Tymczasem oddziały legionowe znajdowały się już w ogniu walk. Licho wyposażone, uzbrojone przeważnie w przestarzałą broń, płaciły tym wyższą ce-