stanowisku rządu carskiego była już mowa wyżej. Jego sojusznicy — Francja i Wielka Brytania — zdawali sobie dobrze sprawę z drażliwości Rosji carskiej na punkcie sprawy polskiej i dlatego starannie unikali wszelkiej nie uzgodnionej z caratem wzmianki na temat Polski. Konsekwentnie przestrzegali zasady, że jest to sprawa wewnętrzna ich wielkiego i ważnego sojusznika. Stanowisko to nie uległo zasadniczej zmianie po akcie 5 listopada. Niemniej przyczynił się on do wzrostu zainteresowania opinii publicznej na Zachodzie sprawą polską. Dotyczy to zwłaszcza Francji, gdzie na ten temat coraz więcej pisywała prasa, a w Izbie Deputowanych premier Briand znalazł się pod silną presją części posłów, przede wszystkim socjalistów, domagających się odeń energicznego wystąpienia wobec rządu carskiego w sprawie niepodległości Polski. Zresztą niezależnie od tego rząd francuski obawiał się, żeby milczenie aliantów w tej kwestii nie ułatwiło państwom centralnym realizacji ich zamierzeń w Polsce, tzn. wystawienia armii polskiej i skierowania jej na front.
W Stanach Zjednoczonych odbywała się w 1916 r. kampania wyborcza, w której wyniku nowym prezydentem — w niemałej mierze dzięki głosom polskim — został Woodrow Wilson. Nieskrępowany zobowiązaniami sojuszniczymi wobec Rosji, tym łatwiej mógł podnieść sprawę polską na forum międzynarodowym. Coraz trudniej było rządowi carskiemu przechodzić nad nią do porządku dziennego. Tak zrodził się rozkaz cara Mikołaja II do armii i floty z 25 grudnia 1916 r., zapowiadający „stworzenie Polski wolnej, złożonej ze wszystkich trzech obecnie rozdzielonych części“. Oczywiście, ta „wolna Polska“ pozostawałaby — jak to miesiąc wcześniej wyjaśniał premier rządu carskiego, Aleksander Trepow — „w nierozdzielnej łączności z Rosją“. W świetle tych ograniczeń i zastrzeżeń o wiele większe znaczenie miało orędzie prezydenta Wilsona do Senatu Stanów Zjednoczonych z 22 stycznia 1917 r., w którym uznał on „za sprawę oczywistą“, że „mężowie stanu wszędzie są zgodni, iż powinna powstać zjednoczona, niepodległa i samoistna Polska“.
Orędzie Wilsona stanowiło ważny krok naprzód na drodze umiędzynarodowienia sprawy polskiej. Toteż wywołało ono w polskiej opinii publicznej szerokie echo, a nawet entuzjazm. Tylko w części był on uzasadniony. Jak to bowiem kanclerzowi Bethmann-Hollwegowi wyjaśnił nieco później ambasador amerykański w Berlinie, James Gerard, prezydent miał w orędziu na myśli Polskę w taki sposób „zjednoczoną“, jak to widział akt 5 listopada. Ale o tym opinia publiczna nie wiedziała, nie wiedział też Paderewski, który zwrot o Polsce „zjednoczonej“ Wilsonowi był podsunął.
W sposób bardzo nieśmiały i co gorsze wysoce dwuznaczny podejmował sprawę polską rząd francuski. Znalazło to odbicie w rozmowach i porozumieniach francusko-rosyjskich z końca 1916 i początku 1917 r. Dotyczyły one wzajemnego uznania celów wojennych i aspiracji terytorialnych obu państw po zwycięskiej wojnie. W zamian za poparcie Rosji dla francuskich rewindykacji terytorialnych w stosunku do Alzacji i Lotaryngii premier i minister spraw zagranicznych Francji, Briand, zapewnił rząd carski, iż Francja przyznaje mu swobodę w ustaleniu zachodnich granic Rosji. Była to innymi słowy zgoda nie tylko na utrzymanie w granicach carskiej Rosji Królestwa Polskiego, lecz także ewentualne zaokrąglenie zaboru rosyjskiego dalszymi ziemiami polskimi.
Strona:Zielinski Historia Polski-rozdzial1.djvu/025
Ta strona została skorygowana.