rownictwem przewodniczącego MKP Józefa Świeżyńskiego. Ale i ten rząd nie mógł liczyć na szersze poparcie społeczeństwa. Nie pomógł Świeżyńskiemu także swoisty zamach stanu z 3 listopada wymierzony przeciwko Radzie Regencyjnej. W kolejnym manifeście (wydanym bez porozumienia z Radą) rząd zapowiadał tworzenie „podwalin pod gmach zjednoczonej, wolnej Polski Ludowej”, przy poparciu stronnictw, reprezentujących interesy „ludu pracującego”.
Była to zarazem kolejna próba porozumienia się prawicy z siłami lewicy, zmierzająca — jak to wyjaśniano w kołach zbliżonych do rządu — do zatrzymania „anarchii w Polsce, rodzaju bolszewizmu rosyjskiego”, którego „da się uniknąć tylko przez wciągnięcie do roboty państwowej ludu pracującego”. I ta próba zakończyła się fiaskiem. Mimo to stanowiła znamienne odzwierciedlenie metod i środków, do jakich musiały uciekać się siły polityczne burżuazji w celu utrzymania swych pozycji, jak też odbicie nastrojów, dominujących w masach. W tym sensie nie pozbawiony trafności był późniejszy sąd Piłsudskiego o ludziach, którzy te próby podejmowali: „Jest charakterystyczne, że w tym czasie wszyscy, którzy byli przeciwnikami pewnych słów, nieraz bardzo surowo je sądząc — sami zaczynają te właśnie słowa wypowiadać. Więc mówią o szerokich warstwach pracujących, o konieczności udziału ludu w tym czy innym, o konieczności ludowładztwa — wszyscy przeciwnicy ludowładztwa i warstw pracujących. Dochodzą oni do tego, że nienawidząc tych określeń, spokojnie podpisują te wszystkie słowa w aktach urzędowych”.
Strona:Zielinski Historia Polski-rozdzial1.djvu/043
Ta strona została skorygowana.