czeństwa, czemu przeciwstawiano formułę „deproletaryzacji przez „dekoncentrację”), problem wielodzietności rodziny, walki pokoleń” jako motoru życia społeczno-politycznego itp. Niezależnie od często demagogicznego sposobu ujmowania tych zagadnień oblicze ideowo-polityczne „Prosto z mostu” determinowały jednak artykuły, materiały i informacje służące krzewieniu megalomanii narodowej i nacjonalizmu, ekspansji narodowej na zewnątrz (Czechosłowacja, Litwa) i rządów totalitarnych wewnątrz kraju. Ataki na marksizm i komunizm, napaści antysemickie i straszenie „żydokomuną” mieściły się niejako w stałym repertuarze tematyki pisma. Cechowała je przy tym na ogół duża agresywność w treści, formie i tonie, wzmagająca się zwłaszcza od roku 1936, niewątpliwie nie bez związku przyczynowego z aktywizacją sił lewicy na froncie kulturalnym, a w szczególności — o czym jeszcze będzie mowa — z jej inicjatywami wydawniczymi w tych właśnie latach. Nasilenie się profaszystowskich tendencji w piśmie odpychało odeń niektórych wybitnych twórców, nie na tyle jednak, by w sposób decydujący podważyć jego rangę i wpływ w kołach czytelników.
Wzmagający się wyraźnie w drugiej połowie lat trzydziestych ferment ideologiczny w życiu kulturalnym i społeczno-politycznym kraju czerpał swe soki w niemałej mierze we wspomnianej przed chwilą aktywizacji środowisk, związanych z lewicą, w szczególności z lewicą rewolucyjną. Jej inicjatywy wydawnicze na polu czasopiśmiennictwa społeczno-kulturalnego, choć z reguły rychło unicestwiane przez władze sanacyjne, stanowiły przecież istotne novum w ówczesnym kraj obrazie kulturalnego życia Polski i żłobiły w nim ślad głębszy, niżby to wynikało z ich krótkowieczności.
Dotyczy to m. in. wychodzącego (z dużymi przerwami) w latach 1933 — 1936 dwutygodnika (później miesięcznika) „Lewar”, wokół którego skupiło się grono wybitnych pisarzy i publicystów związanych z ruchem rewolucyjnym, jak J. Wyka, St. R. Dobrowolski, A. Wat, L. Szenwald, St. J. Lec, i które odegrało dużą rolę w upowszechnianiu w środowiskach inteligencji twórczej idei frontu ludowego. W tym samym duchu redagowane były przez T. Hollendra, K. Kuryluka i H. Górską lwowskie „Sygnały” — pismo, które spośród czasopism lewicowych ukazywało się najdłużej (1933 — 1934 i 1936 — 1939) i stosunkowo najregularniej, początkowo jako miesięcznik, później jako dwutygodnik. W jeszcze większym stopniu niż „Lewar” energiczna i zręczna redakcja „Sygnałów” potrafiła skupić wokół siebie liczne grono przeważnie młodych, wybijających się stopniowo pisarzy i publicystów, sympatyzujących lub blisko związanych z różnymi odcieniami lewicy, zjednoczonych ideą bezkompromisowej walki z tendencjami faszystowskimi i dążeniem do stworzenia wspólnego frontu także na polu kultury. W gronie entuzjastów i propagatorów tych idei znaleźli się m. in. 1. Fik, L. Kruczkowski, A. Kowalska, W. Bieńkowski, M. Jastrun, S. Jędrychowski, J. Putrament, St. J. Lec, M. Naszkowski, W. Grosz.
Linia ideowo-polityczna pisma, zarysowująca się dość wyraźnie już od pierw-