Strona:Zielinski Historia Polski-rozdzial10.djvu/033

Ta strona została przepisana.

Byłoby jednak dużym uproszczeniem, a nawet zdeformowaniem obrazu tego skomplikowanego zagadnienia sprowadzenie go tylko do kwestii wielkości produkcji oraz obrotów handlowych w księgarniach. W społeczeństwie biednym, takim jak polskie, rozmiary rynku czytelniczego były kształtowane nie tylko i nie tyle przez posiadanie książki na własność, ile przez faktyczny obieg czytelniczy książki różnymi kanałami, wśród nich przede wszystkim komunikacją biblioteczną, różnymi formami czytelnictwa zbiorowego, dyskusjami nad książką w organizacjach oświatowych, społecznych, związkowych itp. Trzeba przy tym dodać, że sieć bibliotek była w Polsce stosunkowo obfita i rozwijała się (z niewielkimi zahamowaniami) nawet w latach kryzysu. Obok blisko 25 tys. bibliotek szkolnych ( 1936/37) działało w Polsce coraz więcej stałych publicznych bibliotek oświatowych, społecznych i samorządowych; liczba ich wzrosła z 8526 w 1929 r. do 8982 w 1937/38 r. Co najważniejsze jednak wzrosła w nich również liczba czytelników (z 674,7 tys. w 1929 r. do 975,2 tys. w 1937/38 r.), a także wypożyczeń (z 12 925 do 13 220).
W sieci bibliotek oświatowych występowały jednak charakterystyczne dysproporcje między miastem a wsią, gdzie wprawdzie bibliotek było więcej, ale ich księgozbiory były kilkakrotnie skromniejsze niż w miastach (np. w 1929 r. biblioteki miejskie posiadały ponad 81% tomów w sieci bibliotecznej, wiejskie zaś zaledwie ponad 18%). Zauważmy też, że blisko 75% tych bibliotek było polskich, natomiast reszta przypadała na mniejszości narodowe. Znacznie ostrzejsze dysproporcje zachodziły między stopniem wykorzystania księgozbiorów bibliotecznych w różnych regionach kraju. Pod względem liczby wypożyczeń zdecydowanie czołowe miejsca zajmowały (w roku 1937/38) województwa lwowskie, łódzkie, krakowskie i tarnopolskie, „w ogonie” znajdowały się województwa wileńskie, kieleckie, nowogródzkie i poleskie, w których liczba wypożyczeń niekiedy dziesięciokrotnie ustępowała wypożyczeniom w woj. lwowskim, a kilkakrotnie w pozostałych czołowych pod tym względem województwach. Problem przyczyn tej dość zaskakującej i — być może — przypadkowej hierarchizacji (np. w wyniku dużych niedokładności statystycznych?) musi pozostać tu bez odpowiedzi, wymaga bowiem odrębnych studiów. W warunkach polskiego rynku czytelniczego rola bibliotek oświatowych nie może pozostać niedoceniona, i to nie tylko ze względu na wskazane wyżej położenie ekonomiczne większości społeczeństwa, uniemożliwiające mu posiadanie własnych, choćby skromnych księgozbiorów. Chodzi także o to, że — jak słusznie podkreśla Żółkiewski — w Polsce, odmiennie od wielu innych narodów, „biblioteki odgrywały o wiele donioślejszą rolę w rozwoju czytelnictwa; zgodnie z tradycją naszej kultury gromadziły głównie literaturę piękną i propagowały ją wśród mas, traktując to już w XIX wieku jako zadanie narodowe w kraju niewolnym”.
Istotną okoliczność w ocenie roli bibliotek w kształtowaniu czytelnictwa stanowi fakt, że niezwykle aktywne na tym polu były stowarzyszenia młodzieżowe, związki zawodowe i inne organizacje społeczne. Utrzymywały one w 1930 r. ok. 80% bibliotek oświatowych i ok. 68% posiadanych przez nie książek. Natomiast kościelne biblioteki parafialne stanowiły zaledwie 3% tych bibliotek i posiadały tylko 2,4% książek. Nie oznaczało to oczywiście, że siły prawicy i kler zaniedbywali te zagadnienia. Organizacje społeczne o charakterze