Z braku odpowiednich badań nie sposób jednak dokładniej scharakteryzować ewolucji polityki programowej Polskiego Radia z punktu widzenia jej treści społeczno-politycznych w tym okresie.
Nie ulega wątpliwości niezwykle doniosła rola Polskiego Radia na polu szerzenia kultury artystycznej, literackiej i muzycznej, a także popularyzacji wiedzy
i nauki w najszerszych kręgach społeczeństwa. Jedynie na zasadzie egzemplifikacji zwróćmy tu uwagę np. na osiągnięcia międzywojennej radiofonii polskiej w dziedzinie kultury muzycznej. Muzyka zajmowała w programach radiowych ponad 58% czasu (1937), z czego prawie 1/3 przypadała na muzykę poważną.
Szczególnie dużym powodzeniem i uznaniem cieszyły się stałe koncerty muzyki szopenowskiej, a także ludowej, transmisje koncertów symfonicznych, oper itp. Potrzeby Polskiego Radia w tym zakresie stały się też bodźcem do utworzenia w jego ramach własnych orkiestr, m. in. orkiestry symfonicznej Polskiego Radia, która obok orkiestry Filharmonii Warszawskiej uchodziła za najlepszą w kraju.
Dużą wagę przywiązywano w Polskim Radiu do audycji literackich. O ich wysoki poziom troszczyła się specjalna komisja literacka Polskiego Radia, w której skład wchodzili m. in. Sieroszewski, Boy-Żeleński, Nałkowska, Kaden-Bandrowski. O ile w latach dwudziestych bezpośredni, osobisty udział literatów w pracy radiowej był jeszcze stosunkowo niewielki i przypadkowy, o tyle w latach późniejszych sytuacja ta zmieniała się szybko na korzyść. Coraz częściej też przekazywano na falach eteru teksty i słuchowiska specjalnie przygotowane do celów i warunków radiowych. Z punktu widzenia upowszechnienia kultury literackiej i artystycznej szczególnie duże znaczenie miały te właśnie słuchowiska i utwory dramatyczne, ponieważ teatr o wysokim poziomie artystycznym był na prowincji praktycznie niemal niedostępny, a i w wielkich miastach dostęp ten był niełatwy ze względu na wysokie ceny biletów teatralnych. Wbrew wyrażanym tu i ówdzie obawom audycje te nie odciągały słuchaczy od sal teatralnych ani od książki — tak jak informacja i publicystyka radiowa nie zahamowały czytelnictwa prasy. Pokazywało się, jak wiele przenikliwości tkwiło w przewidywaniach Boya-Żeleńskiego, wypowiedzianych w czasach, gdy radiofonia ledwie raczkowała: „W ocenie nowych zjawisk uderza mnie — pisał Boy w 1927 r. — że rozważa się je z punktu widzenia współzawodnictwa, antagonizmu. Czy kino szkodzi teatrowi, czy radio zaszkodzi koncertom symfonicznym? Wydaje mi się to dość powierzchowne: wszyscy ci pozorni antagoniści są w istocie na dłuższą metę tylko sojusznikami. Tak samo mówi się, że gazeta zabija książkę, ale policzcie nakład książki w epoce przedgazetowej. Zapewne kino odebrało doraźnie nieco widzów teatrowi, ale ilu ich wychowa dla teatru i dla książki? Wszystkie rozrywki, rozszerzające horyzont i stwarzające potrzeby kulturalne wspomagają się nawzajem. A czy radio czeka podobna powszechność, jak teatr i kino? Bez wątpienia przez swoją taniość, przez swoją cudowność i bezpośredniość, radio ma bodaj najwięcej warunków powszechności. Dlatego z radością dowiaduję się, że wnika ono coraz częściej do domków robotniczych, niedługo rozpowszechni się w chatach wiejskich, a w ślad za nim wniknie książka, wejdą potrzeby szlachetnej rozrywki i wiedzy o świecie. Toteż każdy literat musi z największą radością patrzeć na codzienny rozwój radia”.
Strona:Zielinski Historia Polski-rozdzial10.djvu/039
Ta strona została przepisana.