względy: rządowi Scheidemanna nie mogło być obojętne, czy najbliższy sąsiad na wschodzie będzie krajem socjalistycznym, czy burżuazyjnym i jaki będzie jego stosunek do Niemiec. Do rozproszenia wątpliwości w tej sprawie przyczyniła się na pewno rozmowa, jaką z polecenia rządu niemieckiego przeprowadził z Piłsudskim jeszcze w Magdeburgu 31 października 1918 r. hr. Kessler. W rozmowie tej Piłsudski niedwuznacznie dał do zrozumienia, że po powrocie do Polski będzie przede wszystkim zwalczać niebezpieczeństwo rosyjskie i „bolszewizm”. Powiedział też, że jeśli chodzi o Poznańskie i Pomorze (pomijając zupdnie Górny Śląsk), to „obecne pokolenie Polaków z własnej inicjatywy nie zacznie o to wojny”. Nie mogło to nie wywołać zadowolenia w niemieckich kołach rządowych. Wkrótce Piłsudski został zwolniony i odjechał do Warszawy.
Zaraz po przyjeździe Rada Regencyjna przekazała Piłsudskiemu pełnię swej władzy, przede wszystkim w sprawach wojskowych. To samo uczynił Daszyński składając na ręce Piłsudskiego dymisję w imieniu swoim i swego rządu. Pragnął w ten sposób dać „więźniowi z Magdeburga” większą swobodę ruchów w formowaniu nowego gabinetu. Sprawę skomplikowało jednak stanowisko Narodowej Demokracji, która wprawdzie gotowa była — do czasu — tolerować Piłsudskiego na czele państwa, ale nie zamierzała bynajmniej rezygnować całkowicie z udziału we władzy i z wpływu na kształtowanie jego ustrojowego modelu. W związku z tym przeciwstawiła się zdecydowanie zamiarowi powierzenia misji utworzenia nowego rządu ponownie Daszyńskiemu, któremu nie mogła darować niebezpiecznie demokratycznych treści manifestu lubelskiego z 7 listopada. Domagała się, by w nowym gabinecie, pod innym przewodnictwem, znalazło się kilka miejsc — w szczególności resort spraw zagranicznych — dla przedstawicieli „sił narodowych”.
W gruncie rzeczy — jak stwierdza Daszyński W swych pamiętnikach także Piłsudski pragnął rządu koalicyjnego, „lecz i on liczył się z przeszkodami i zdecydował się na rząd ludowy” (podkr. Daszyńskiego). Tylko taki bowiem rząd mógł wówczas, w listopadzie 1918 r. opanować narastające fermenty i załagodzić burzliwe nastroje w masach. W tej sytuacji Piłsudski — acz niechętnie — powołał do życia rząd, zbliżony swym składem i orientują polityczną do rządu lubelskiego (18 listopada 1918). Na czele nowego rządu, który na wzór lubelskiego także nazywał się „rządem ludowym”, stanął przedstawiciel prawicy PPS (i przyjaciel polityczny Piłsudskiego) — Jędrzej Moraczewski.
W porównaniu z rządem lubelskim nowy gabinet stanowił pewien krok w prawo. Kilka ważnych tek ministerialnych objęli w nim „fachowcy”, formalnie bezpartyjni, ale faktycznie bliscy ideologii i poglądom prawicy społecznej. O przesunięciu w prawo świadczył również program nowego rządu, zawarty w manifeście z 21 listopada. W porównaniu z manifestem lubelskim z 7 listopada był on hardziej ogólnikowy, bardziej wygładzony, wycofywał się z niektórych konkretnych przyrzeczeń natury społeczno-gospodarczej zawartych