Strona:Zielinski Historia Polski-rozdzial2.djvu/055

Ta strona została przepisana.

o braterstwie ludzi i narodów i doktrynki amerykańskie, przechylam się z miłą chęcią na stronę federalistów”.
Za parawanem tych swoiście federacyjnych koncepcji krył się w gruncie rzeczy program ekspansji na wschód i rozbicia Rosji wszelkimi możliwymi środkami. Co więcej, program ten w rozumieniu obozu piłsudczykowskiego miał, determinować zasadniczą orientację całokształtu polskiej polityki zagranicznej (i wojskowej), miał posiadać priorytet przed wszelkimi innymi zadaniami, jakie wówczas przed nią stawały, nie wyłączając i spraw tak kapitalnej wagi, jak polskie rewindykacje na zachodzie. W ten sposób raz jeszcze — jak niejednokrotnie w wiekach dawniejszych — kierownicze siły polityczne w Polsce stanęły przed brzemiennym w skutki dylematem wyznaczenia zasadniczej orientacji polskiej polityki zagranicznej i jej głównego kierunku: na wschód, ku Dnieprowi — czy na zachód, ku Odrze?
Problemy te zaprzątały umysły polskich polityków już i przed, i w czasie wojny, ale pozostawały wówczas w sferze rozważań mniej lub więcej teoretycznych. Obecnie, po odzyskaniu niepodległego bytu, trzeba było je przełożyć i to bez zwłoki — na język konkretnych, praktycznych decyzji politycznych. Musieli to uczynić zwłaszcza ci, od których zależały one w największym stopniu, to jest Piłsudski i KNP w Paryżu pod przewodnictwem Dmowskiego.
O stanowisku Naczelnika Państwa była już mowa. Jeśli chodzi o Dmowskiego i Komitet paryski, to określili oni swe poglądy na te zagadnienia w różnych dokumentach i memoriałach z końcowego okresu wojny oraz dyskusjach na forum Komitetu w początkach konferencji pokojowej. Na szczególną uwagę w tym względzie zasługuje obszerna i gruntowna debata dnia 2 marca 1919 r., w której toku doszło do bezpośredniej konfrontacji poglądów na temat polskiej granicy wschodniej między Dmowskim i jego zwolennikami a przedstawicielami Piłsudskiego, w osobach m. in. K. Dłuskiego, A. Sujkowskiego i M. Downarowicza, niedawno dokooptowanymi do Komitetu.
Dmowski gotów był zrezygnować z „granic historycznych” (tj. z 1772 r.) i zadowolić się granicami nieco na wschód od granic Polski przed II rozbiorem 1793 r. Projekt ten — zwany też „linią Dmowskiego” — włączałby do Polski m. in. Libawę nad Bałtykiem, następnie Mińsk, Mozyrz, Płoskirów i Kamieniec Podolski na południu. Dmowski był przeciwny inkorporowaniu do Polski dalszych ziem wschodnich, gdyż nie mogłaby ona „strawić” zbyt wielkich i licznych mniejszości narodowych. Liczył się też z tym, że aneksje zbyt daleko idące spotkałyby się ze sprzeciwem Francji, która ciągle nie traciła nadziei na restytuowanie „białej Rosji” i nie chciała narażać swych stosunków z nią za cenę zgody na tak drastyczną amputację jej obszaru. Był też przeciwny formule federacji, gdyż zmuszałaby ona Polskę do zapewnienia krajom „sfederowanym” z Polską pewnego minimum samorządności, ił to z koki mogłoby doprowadzić m. in. do likwidacji polskiej „większej własności” („wszystko za tym przemawia — ostrzegał — że Polacy z tej ziemi wylecą”). Nie przekonywały Dmowskiego zapewnienia piłsudczyków w KNP, że nie ma „zasadniczej różnicy zdań” między nimi, rzecznikami koncepcji federacyjnych, a zwolennikami prostej inkorporacji. (Downarowicz: „Kwestia federacji czy nie federacji jest inną sprawą — kwestią metody załatwienia tej sprawy”.) Piłsudczycy nie przeciwstawiali się wyrażonej