cznymi Rewolucji Październikowej i w szerokiej mierze przyjmowała je za swoje. „Na terenach litewsko-białoruskich podległych władzy polskiej sytuacja polityczna jest bardzo poważna — stwierdzał raport kierownika referatu politycznego dowództwa frontu litewsko-białoruskiego, M. Zyndrama-Kościałkowskiego, późniejszego premiera, z grudnia 1919 r. — gdyż ściera się tu bardzo dużo wpływów wrogich dla państwowości polskiej, a nadużycia polskie i cały szereg faktów niepożądanych stwarza warunki sprzyjające wrogiej agitacji”. „Przede wszystkim — głosił raport — trzeba podkreślić zachowanie się znacznej części miejscowego ziemiaństwa, które swą klasową polityką b. często kompromituje sprawę polską. Włościaństwo wierzyło, że żołnierz polski wyzwoliwszy kraj od bolszewików przyniesie im obiecane przez Sejm polski prawa agrarne. Tymczasem większość ziemian postawiła kwestię w ten sposób, jakby wojska polskie przyszły przede wszystkim w obronie ich majątków”. Przyjęło to postać swego rodzaju wypowiedzenia „wojny” włościaństwu, a „ponieważ jednocześnie miejscowi obywatele — pisał dalej Kościałkowski — b. często piastują wszelkie wyższe urzędy na miejscu, wytwarza się obraz z czasów pańszczyzny, gdy pan był najwyższą i ostatnią instancją. Niezbędne jest najrychlejsze wydanie odpowiednich zarządzeń”.
Nie były to bynajmniej spostrzeżenia odosobnione. Podobne raporty napływały m. in. z Brześcia nad Bugiem, Łucka, Krzemieńca na Wołyniu, gdzie — jak to określał inny raport z grudnia 1919 r. — doszło wręcz do „powstania zbrojnego” przeciwko władzy polskiej. Ludność miejscowa inaczej widziała swe „wyzwolenie od bolszewików”, niż to interpretował cytowany wyżej raport Kościałkowskiego. Ludność ta „cała wrogo niestety dla nas usposobiona [...] spodziewa się iż my, jak Niemcy zeszłego roku, z kraju ustąpimy i z upragnieniem oczekuje nowego przewrotu”.
Ujemne następstwa przyniosła wojna, jeśli chodzi o stanowisko partii robotniczych, a także części partii burżuazyjno-demokratycznych w krajach Europy zachodniej. Nierzadko zdarzało się, że robotnicy w Niemczech, Czechosłowacji, Anglii i w innych krajach odmawiali ładownia transportów wojskowych do Polski, utrudniali przesyłki kolejowe, a także w inny sposób manifestowali swą niechęć do Polski jako do państwa prowadzącego wojnę z pierwszym krajem socjalizmu.
Tymczasem rząd radziecki nie ustawał w wysiłkach pokojowego uregulowania stosunków polsko-radzieckich, nie cofając się przed gotowością do daleko idących, bolesnych dla siebie ustępstw. Dawał im wyraz m. in. podczas rokowań w Mikaszewiczach, prowadzonych ze strony polskiej przez I. Boernera, zaufanego przedstawiciela Piłsudskiego, ze strony radzieckiej zaś przez J. Marchlewskiego, jesienią 1919 r. Miały one charakter nieoficjalny i poufny i toczyły się