cja. Wprawdzie pociągała ona za sobą różnego rodzaju szkodliwe skutki uboczne i niosła z sobą potencjalne niebezpieczeństwo na przyszłość, ale nacisk potrzeb bieżących nie pozostawiał wielkiego wyboru w poszukiwaniu innych środków zaradczych. Niedobór dochodów skarbu państwa zmuszał rząd do drukowania pieniędzy papierowych (marek polskich), których ilość w obiegu szybko wzrastała. Ponieważ nie nadążała za tym podaż towarów na rynku, przeto ceny ich również szybko zwyżkowały. Malejąca wartość pieniądza zmniejszała wprawdzie dochody skarbu państwa (np. z tytułu podatków), ale rekompensowało je ono drukowaniem nowych emisji banknotów. Ich wartość w momencie puszczania ich w obieg była zawsze wyższa niż później, gdy w celu zaspokojenia swych potrzeb były wydatkowane przez obywateli. Różnica między wartością początkową drukowanych pieniędzy a ich wartością późniejszą stanowiła zysk skarbu państwa. Był to „podatek inflacyjny” płacony państwu przez społeczeństwo. Innymi słowy „funkcje systemu podatkowego przejmowała inflacja” (Z. Landau, J. Tomaszewski). Inflacja przynosiła zysk nie tylko państwu, lecz także płatnikom podatków — zwłaszcza tych największych. Ich zobowiązania wobec państwa, świadczone w małowartościowym pieniądzu, nie pozostawały w żadnej rozsądnej proporcji do rzeczywistej wysokości świadczeń, jakie musieliby uiścić państwu w normalnych warunkach. W miarę postępu inflacji podatek inflacyjny odgrywał coraz większą rolę, zarówno w życiu gospodarczym państwa, jak i poszczególnych obywateli. Według obliczeń wybitnego współczesnego ekonomisty, T. Szturm de Sztrema, w 1923 r. podatek inflacyjny obciążał 1 mieszkańca kwotą 5, 2 dolara, podczas gdy pozostałe, właściwe podatki sięgały zaledwie 1, 8 dolara. Ale równocześnie państwo uzyskiwało w latach 1918-1923 z tegoż podatku inflacyjnego około 70% całości swych wpływów budżetowych. W miarę rozwoju inflacji ciężar tego podatku przesuwał się coraz bardziej na barki ludzi utrzymujących się z zarobków bieżących, robotników, urzędników, nauczycieli itp. W przeciwieństwie do nich posiadacze wartości trwałych, jak ziemia, fabryki, mieszkania, a nawet towar w sklepie, uczestniczyli w płaceniu podatku inflacyjnego w stopniu stosunkowo niewielkim.
Do roku 1922 te dysproporcje i nieprawidłowości nie miały jeszcze charakteru rażącego. Mechanizmy inflacji umiarkowanej oddziaływały wówczas — jak już wspomniano — ożywiająco na gospodarkę kraju. Między innymi dzięki nim nastąpiło dalsze zmniejszenie zadłużenia wsi, a także przemysłu. Niezależnie od tego niska cena robocizny umożliwiała stosunkowo niską kalkulację cen artykułów przemysłowych. Ponadto na skutek szybkiego wzrostu kursu walut obcych (szybszego niż ceny hurtowe) ceny artykułów przemysłowych, w przeliczeniu na waluty obce, utrzymywały się na niskim poziomie, co wzmagało ich konkurencyjność na rynkach zagranicznych („inflacyjna premia eksportowa”). Równocześnie stosunkowo wysokie ceny artykułów zagranicznych utrudniały ich dostęp na rynek krajowy, chroniony niejako inflacyjną barierą celną w postaci niższych cen krajowych. W rezultacie przemysł krajowy mógł rozwijać się — do czasu — w dogodnych warunkach koniunktury inflacyjnej. Dzięki temu w poważnym stopniu odbudował się ze zniszczeń wojennych, zwiększył produkcję, rozszerzył rynki zbytu, zwiększał też zatrudnienie. W tym punkcie zjawisko inflacji zazębiało się bezpośrednio z problematyką społeczną.
Strona:Zielinski Historia Polski-rozdzial3.djvu/005
Ta strona została przepisana.