ciwnie, banki zagraniczne zaczęły natarczywie domagać się zwrotu dawnych kredytów, zwiększając w ten sposób presję na rząd polski.
Te i podobne liczne trudności przezwyciężono stosunkowo rychło. Wysoki mur celny między Niemcami a Polską mobilizował rząd polski i koła gospodarcze do intensywniejszego rozwijania bądź uruchamiania zaniedbanych lub nowych gałęzi przemysłu (np. elektrotechnicznego i radiotechnicznego), zdolnego dostarczyć na rynek artykuły dotychczas importowane przeważnie z Niemiec. U dało się również zrekompensować zamknięty obecnie rynek niemiecki w dużym stopniu innymi rynkami (np. krajów skandynawskich, bałtyckich). Prowadziło to do rozluźnienia powiązań gospodarczych między Niemcami i Polską, a w konsekwencji do zmniejszenia jej zależności gospodarczej od zachodniego sąsiada. Dotyczyło to m. in. przemysłu na polskim Śląsku, szczególnie silnie związanego z przemysłem niemieckim. O ile w 1923 r. z Niemiec pochodziło 44% importu polskiego, to w 1926 r. spadł on do 24%. Jeszcze silniej zmniejszył się w tychże latach udział rynku niemieckiego w odbiorze eksportu polskiego: z 51% do 25% jego całości. N a ewolucję tę złożyły się, rzecz jasna, również inne bodźce i czynniki, w szczególności ogólna poprawa koniunktury na świecie, nie ulega jednak wątpliwości, że reperkusje polsko-niemieckiej wojny gospodarczej ewolucję tę przyśpieszyły i ożywiły.
Innego rodzaju komplikacje powstały w stosunkach Polski z Wolnym Miastem Gdańskiem. Wynikały one m. in. z przeszkód stawianych przez Gdańsk realizacji porozumień polsko-gdańskich w sprawie działalności poczty polskiej. Chodziło o rozwieszenie w mieście skrzynek pocztowych z godłem państwowym polskim, które zamalowywano barwami byłego cesarstwa niemieckiego. Spór o skrzynki pocztowe zaostrzył stosunki polsko-niemieckie i był rozstrzygany w Lidze Narodów, która w tym wypadku uznała racje strony polskiej.
Napięcie w stosunkach polsko-niemieckich i polsko-gdańskich ujawniło z całą siłą chwiejność i kruchość podstaw, na których opierały się stosunki handlowe Pol ski z zagranicą, uzależnione w duże) mierze od swobody posługiwania się portem gdańskim i od stanowiska władz W. M. Gdańska oraz od polityki rządu niemieckiego. W tej sytuacji rząd Polski wzmógł tempo prac wokół zbudowania własnego portu w Gdyni (zapoczątkowanych już przed kilku laty), aby w ten sposób uniezależnić się od ciągle niepewnego Gdańska. Gdynia rozwinęła się z czasem do rangi jednego z największych portów na Bałtyku, co odbiło się ujemnie na obrotach portu gdańskiego, który bez polskiego zaplecza gospodarczego skazany był na wegetację (w niemiecko-gdańskiej propagandzie rewizjonistycznej posługiwano się chętnie sloganem, określającym Gdynię jako „dusiciela Gdańska” — Erwürger Danzigs).
W tym samym mniej więcej czasie rząd polski był zaabsorbowany również sprawą uregulowania swych stosunków z Kościołem i Watykanem. Rokowania na ten temat z ramienia rządu polskiego prowadził w Rzymie Stanisław Grabski.