stniejszych dla Watykanu i najmniej korzystnych dla państwa. „Należy [go] zaliczyć — pisał współcześnie jeden z wybitnych prawników ks. prof. B. Wilamowski — do tych konkordatów, które kościół w jego działalności możliwie najmniej krępują, a zostawiają mu maksimum swobody”. Przeciwko ratyfikacji niekorzystnego konkordatu występowali w sejmie posłowie lewicy i częściowo partii centrowych. Głosy ich, ostrzegające przed niebezpieczeństwem klerykalnym, pozostały jednak w mniejszości. Konkordat został ratyfikowany 27 marca 1925 r.
Jak już o tym była mowa, zawarcie konkordatu rozstrzygało także pewne problemy związane z reformą rolną. Sprawa ta już od paru lat wysuwała się na jedno z czołowych miejsc wśród licznych problemów społeczno-politycznych, oczekujących na nowe uregulowanie. Z jednej strony domagały się tego koła ziemiańskie oraz zamożnego chłopstwa, niezadowolone z szeregu postanowień ustawy o reformie rolnej z 1920 r. Wyrazem tego niezadowolenia były porozumienia między stronnictwami prawicy i „Piastem” z 1923 r., czyli tzw. pakt lanckoroński (por. wyżej, s. 148), zmierzające do skorygowania dotychczasowych zasad reformy. Z drugiej strony i w masach chłopskich coraz mocniej odzywały się głosy za przeprowadzaniem reformy w sposób bardziej zdecydowany i zgodny z interesami biednego chłopstwa. Padały one zwłaszcza z kół Niezależnej Partii Chłopskiej, która domagała się w szczególności oparcia reformy na zasadzie wywłaszczenia ziemi obszarniczej bez odszkodowania. Nie była w tych hasłach odosobniona. Podobny postulat pojawiał się też w wystąpieniach Związku Chłopskiego, powstałego w 1924 r. w wyniku połączenia się rozłamowców z grupy Bryla z PSL-Lewicą J. Stapińskiego (która jednak w tym czasie politycznie niewiele już znaczyła i stała w obliczu ostatecznego rozpadu).
Rząd Grabskiego w obawie przed nowymi konfliktami w sejmie i podważeniem w ten sposób kruchych podstaw swego istnienia nie kwapił się do oddania pod dyskusję sejmową projektu reformy rolnej, czego od dłuższego już czasu domagały się stronnictwa ludowe. Uczynił to wreszcie latem 1925 r. i rzeczywiście wywołał swym projektem wielomiesięczną burzliwą debatę. Szczególnie ostre spory między stronnictwami prawicowymi i chłopskimi (zwłaszcza „Wyzwoleniem”) budziły kwestie maksimum posiadania ziemi, zasad i wysokości odszkodowania dla właścicieli oraz roli i miejsca parcelacji prywatnej — i państwowej — w całokształcie systemu parcelacji.
Nowa ustawa o reformie rolnej utrzymywała maksimum posiadania — podobnie jak z roku 1919 — na poziomie 180 ha, dopuszczając jednak różne wyjątki od tej zasady (np. do 700 ha dla majątków uprzemysłowionych, do 300 ha na kresach wschodnich, do 60 ha w okręgach podmiejskich). Ustalała coroczny kontyngent ziemi pod parcelację na 200 000 ha. O rozkładzie jego na poszczególne regiony kraju miała decydować Rada Ministrów, co pozostawiało jej możliwość prowadzenia określonej polityki parcelacyjnej w zależności od warunków i potrzeb ekonomiczno-społecznych i politycznych w poszczególnych częściach kraju