Strona:Zielinski Historia Polski-rozdzial5.djvu/015

Ta strona została przepisana.

sięcy z udziałem przedstawicieli Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, i poświęconych głównie problemom mniejszościowym w tych województwach. Niemal na każdym z tych zebrań pojawiły się informacje o bardzo niskim stopniu sprawności administracji. o nadużyciach i przekupstwach przy ściąganiu podatków, o łamaniu 8-godzinnego dnia pracy przez „chlebodawców”, o fatalnych warunkach zdrowotnych i higienicznych we wsiach i miastach tamtych rejonów, o „nieproporcjonalnym wymiarze kar w stosunku do przewinienia i pauperyzacji wsi”, o dokuczliwych dla miejscowej ludności nakazach i zakazach (np. na Polesiu łowienia ryb w rzekach, uprawie tytoniu na własny użytek) itp. W połączeniu ze sprawami dla niej najważniejszymi — niesprawiedliwymi zasadami parcelacji i głodem ziemi oraz pogardliwym, „pańskim” traktowaniem — wywoływało to wśród niej stan rosnącego rozgoryczenia i wrogości w stosunku do władz i ludności polskiej. Nastroje te przybierały niejednokrotnie charakter walki zbrojnej, aktów przemocy i zamachów. Do najgłośniejszych należał zamach (nieudany) na prezydenta Wojciechowskiego we Lwowie (1924) oraz na pociąg do Łunińca na Polesiu, podczas którego zamachowcy poturbowali i spostponowali dotkliwie m. in. wojewodę Stanisława Downarowicza (co zakończyło jego karierę polityczną) i biskupa Łozińskiego. W niektórych rejonach Białorusi szerzyły się działania oddziałów partyzanckich. W sierpniu 1924 r. zdołały one na krótko opanować nawet miasto powiatowe Stołpce. Liczne były wypadki napaści na urzędy państwowe, kasy skarbowe, niszczenia torów kolejowych itp. Stan bezpieczeństwa na szlakach kolejowych pogorszył się tak dalece, że w 1924 r. Ministerstwo Spraw Wojskowych wydało zarządzenie (podane do wiadomości na Komitecie Politycznym Rady Ministrów 10 listopada 1924), w myśl którego „przy każdym pociągu w województwach wschodnich doczepiony będzie wagon pancerny z kilkunastoma żołnierzami obsługi”. Nierzadkie były wypadki podpalania dworów polskiego ziemiaństwa.
Nie ulega wątpliwości, że te i inne niepokoje miały swe źródło nie tylko w antagonizmach narodowościowych na kresach, lecz także w nie mniejszym stopniu w głębokich zróżnicowaniach socjalnych i antagonizmach klasowych, oddzielających mniejszości słowiańskie od Polaków. Na „zebraniach periodycznych” podkreślano wielokrotnie, że np. „katastrofalny stan gospodarczy w woj. wołyńskim zagraża ludności klęską głodu”, że „szybko wzrasta liczba wypadków kradzieży, przyczyną których jest głód”. Wojewoda nowogródzki, gen. Januszajtis, stwierdzał, że niepewność i niestabilność sytuacji ma podłoże „ogólnie znane”, a mianowicie „niedoskonały organizm administracyjny, zła forma ściągania podatków. nieuregulowane problemy socjalne, ekonomiczne i polityczne są pożywką, na której bujnie rozwijały się rozsadniki komunizmu, irredenty i dywersji” (co należy ukrócić, „żelazną i bezwzględną ręką wprowadzić dyscyplinę i poszanowanie prawa”). Raczej w mniejszości pozostawały poglądy, głoszące potrzebę stosowania metod nie tak dziarskich i żołnierskich, dostrzegające źródła niepowodzeń polityki mniejszościowej państwa na kresach nie tylko w złej policji i administracji. Wojewoda poleski, K. Młodzianowski, podkreślał w czasie narady w lipcu 1925 r., iż główne zadanie władz to polepszenie dobrobytu tamtejszej ludności. „Zmienić musimy — mówił — zasadniczo kurs. Przez szkodliwą analogię, drogą skojarzenia z wrażeniami wojennymi, wzię-