Dawał temu wyraz już przed przewrotem majowym, a jeszcze wyraźniej później. Zapytany o stanowisko w sprawie położenia chłopów i reformy rolnej (czerwiec 1926) zbył pytanie równie krótko, jak lekceważąco: „Ach, nasz chłop cierpliwy, może ile chcąc czekać. Reforma rolna — to teraz nieważne, to bez znaczenia, może długo czekać”. Piłsudski głosił pogląd, że Polska jest za słaba, by dawać światu „przykłady rozwiązywania problematów socjalnych”. W zgodzie z tymi poglądami pozostawała enuncjacja pierwszego po maju premiera, Kazimierza Barda, wygłoszona przezeń do prezesa „Lewiatana”, A. Wierzbickiego: „Mogę pana zapewnić, że ani w polityce społecznej, ani gospodarczej Marszałek nie pójdzie na żadne eksperymenty”. W tym świetle stają się zrozumiałe zarówno intensyfikacja kontaktów Piłsudskiego z kołami ziemiańskimi i przedstawicielami wielkiej burżuazji przed przewrotem, jak też poparcie udzielone mu ze strony tych kół — przynajmniej znacznej i wpływowej ich części — po majowej rebelii.
Planom Piłsudskiego sprzyjało również położenie międzynarodowe Polski. W wyniku planu Dawesa i układów lokarneńskich uległa osłabieniu na arenie międzynarodowej pozycja Francji, natomiast jeszcze bardziej umocniła się przodująca rola Wielkiej Brytanii w Europie. Postępowała stabilizacja w Niemczech, które dzięki zręcznej polityce Stresemanna szybko też odzyskiwały swe znaczenie w koncercie mocarstw europejskich. Tymczasem orientacja polskiej polityki zagranicznej na Francję pozostawała nadal jej naczelnym kanonem. W tych warunkach koła rządzące Wielkiej Brytanii, początkowo zaskoczone, a nawet zaniepokojone wydarzeniami w Polsce, nie miały nic przeciwko jakiejś nowej orientacji polskiej polityki zagranicznej, skłonnej do pewnego rozluźnienia zależności od Francji, przy jednoczesnym zbliżeniu się do linii politycznej rządu brytyjskiego oraz gotowości do jakiegoś modus vivendi z Niemcami. Przeszłość polityczna Piłsudskiego stwarzała pod tym względem dobre nadzieje.
W obliczu narastającego kryzysu wewnętrznego Piłsudski stawał się w stosunku do rządu coraz bardziej agresywny, dając temu wyraz w różnego rodzaju wywiadach, artykułach prasowych i innych wypowiedziach. Głosił w nich potrzebę obalenia „sejmokracji”, „prywaty panów posłów”, generalnego uzdrowienia, czyli „sanacji”, stosunków w kraju. Hasła te i zarzuty znajdowały szeroki posłuch w rozgoryczonym społeczeństwie. Dowodziły one ponadto, że aspiracje i plany Piłsudskiego szły znacznie dalej niż tylko wymuszenie na rządzie właściwej — z punktu widzenia Piłsudskiego — polityki w kwestiach wojskowych, w tym przede wszystkim w kwestii organizacji najwyższych władz wojskowych. Stawało się widoczne, że w grze znajdują się pewne, określone imponderabilia życia państwa i społeczeństwa, a wśród nich przede wszystkim demokratyczne metody rządzenia państwem, podlegające kontroli parlamentarnej. Paradoksalne, ale niedołęstwo, skłócenie, korupcja i inne słabości sejmu sprawiły, że zdecydowany przeciwnik zasad demokracji i parlamentaryzmu potrafił zyskać sobie posłuch i poparcie w szerokich kręgach społeczeństwa, niczego bardziej nie spragnionego jak właśnie demokracji i sprawnego parlamentu o czystych rękach.
Należy tu dodać, że kryzys systemu parlamentarnego był wówczas zjawiskiem nie tylko polskim, lecz również ogólnoeuropejskim, ogarniającym niejednokrotnie kraje o dużych tradycjach życia parlamentarnego, jak np. Francję.
Strona:Zielinski Historia Polski-rozdzial6.djvu/005
Ta strona została przepisana.