Strona:Zielinski Historia Polski-rozdzial7.djvu/005

Ta strona została przepisana.

żej (1932 — 54), ale w następnych latach podniósł się szybciej i wyżej niż w Polsce.
Do podobnych wniosków, choć może nie zawsze tak jaskrawych, jak wskaźnik wzrostu (czy raczej spadku) produkcji, prowadzą również inne wskaźniki sytuacji gospodarczej, jak np. wskaźnik zatrudnienia i bezrobocia czy wskaźnik wzrostu (spadku) płac nominalnych. Spośród społecznych konsekwencji kryzysu do najtragiczniejszych należało masowe i chroniczne bezrobocie. Oficjalne statystyki wykazywały dla lat 1931, 1932 i 1933 odpowiednio 313, 220 i 343 tys. bezrobotnych zarejestrowanych w przemyśle. Faktyczna ich liczba była jednak — jak już wspominaliśmy znacznie wyższa. Jeśli chodzi o 1931 r., potwierdzają to nawet oficjalne i opublikowane dane przeprowadzonego w tym roku spisu ludności, podając liczbę bezrobotnych w przemyśle na 518 tys. (oraz 18 tys. pracowników umysłowych), a liczbę bezrobotnych poza rolnictwem ogółem na 603 tys. (oraz 78 tys. pracowników umysłowych). Wynosiło to w sumie 68 I tys., a wraz z rodzinami 1475 tys. W latach następnych sytuacja pogarszała się z roku na rok. Aby ustalić rzeczywiste rozmiary klęski bezrobocia, trzeba było uciekać się do obliczeń szacunkowych, ponieważ — jak pisał nawet organ „Lewiatana”, „Przegląd Gospodarczy” — „statystyki urzędów pośrednictwa pracy są dziś niemal bez znaczenia”. Dokonywano tych szacunków niejednokrotnie już. przed samą wojną. Według jednego z najostrożniejszych z szacunków (S. Lewy’ego) liczba bezrobotnych pracowników (fizycznych i umysłowych), wynosząca w 1929 r. 139 tys., wzrosła już w 193l r. do 655 tys., a w latach 1932, 1933, 1934 i 1935 odpowiednio do 914, 940, 908 i 830 tys. Sumując te i inne informacje na ten temat Z. Landau i J. Tomaszewski stwierdzają: „o ile w 1929 r. bezrobocie całkowicie [poza rolnictwem — H.Z.] ogarniało 2, 9% całej klasy robotniczej, to w okresie swego największego wzrostu w 1933 r. osiągnęło 30, 4%. W latach depresji [tj. po r. 1933 — H.Z.] zmniejszanie się liczby osób pozostających bez pracy dokonywało się niezwykle wolno. W 1935 r. bezrobotni stanowili według bardziej optymistycznych obliczeń Lewy’ego nadal jeszcze 26, 5% ogółu robotników, a według bardziej pesymistycznych szacunków nawet 34%”. Należy jeszcze uwzględnić robotników pracujących tylko przez kilka dni w tygodniu, czyli półbezrobotnych, których liczba w przemyśle w 1931 r. wynosiła 106 tys. i miała w następnych latach stałą tendencję wzrastającą.
Bezrobotni mieli prawo do zasiłku. Ale były to zasiłki niskie, a przy tym obejmowały tylko ok. 20% bezrobotnych (1933). W tych warunkach często jedynym wyjściem była dla nich emigracja. Ale właśnie mniej więcej od 1930 r. państwa, do których emigracja głównie się kierowała (szczególnie do Niemiec), wprowadziły zakazy wpuszczania emigrantów z uwagi na własne trudności kryzysowe z zatrudnieniem swoich robotników. Bezrobotni górnicy na Górnym Śląsku znajdowali inną jeszcze drogę ucieczki przed nędzą i głodem, mianowicie przez wydobywanie węgla na własny rachunek w tzw. biedaszybach, czyli prymitywnych, płytkich szybikach, grożących każdej chwili zawaleniem i innymi niebezpieczeństwami. Pod naciskiem właścicieli kopalń, „zagrożonych” konkurencją tańszego węgla z biedaszybów, były one wielokrotnie likwidowane, co jednak nie zawsze dawało trwałe efekty.