jednoczącego się ruchu ludowego zasada ta uległa wszakże w porównaniu z ostatnim programem PSL „Piast” z 1926 r. — znamiennej modyfikacji, mianowicie przez dodanie postulatu „bezzwłocznego objęcia na ten cel [tj. reformy rolnej — H. Z.] przez państwo wszystkich latyfundiów, a to nawet bezpłatnie, jeżeli interes państwa wymagać tego będzie”.
Przyjęcie przez kongres zjednoczeniowy wspólnego programu nie oznaczało jednak, że dzido zjednoczenia jest ukończone i nic mu już nie zagraża. Rozdźwięki i rozbieżności w tej kwestii występowały przed kongresem i nie zanikły także po jego zamknięciu. Duże opory wobec współpracy w zjednoczonym stronnictwie z nazbyt radykalną orientacją przedstawicieli b. „Wyzwolenia” i Stronnictwa Chłopskiego okazywała zwłaszcza grupa działaczy „piastowskich” z Wielkopolski i Pomorza. Tę niechęć odwzajemniali im z kolei atakowani przez nich „radykałowie”. Nastroje wzajemnej nieufności i podejrzliwości uzewnętrzniły się w statutowej strukturze władz nowo powstałego stronnictwa. Baczono pilnie, by jego trzy kierownicze instancje: Kongres, Rada Naczelna i Naczelny Komiret Wykonawczy, były sprawiedliwie obsadzone przez działaczy trzech jednoczących się stronnictw, niejako wzajemnie się kontrolujących (ironicznie zwano to systemem trójpolówki]. Powołano do życia nowy centralny organ prasowy stronnictwa „Zielony Sztandar”, ale żadne z trzech stronnictw nie zrezygnowało z wydawania dotychczasowych własnych organów prasowych, co odbiło się ujemnie na nowym piśmie, zwłaszcza pod względem finansowym.
Mimo wszystko kongres zjednoczeniowy był dużym i ważnym krokiem naprzód na drodze umocnienia i samookreślenia się ruchu ludowego w Polsce. Z uwagi na rolę mas chłopskich w życiu politycznym kraju miało to istotne znaczenie nie tylko dla bezpośrednio zainteresowanych partii politycznych, ale otwierało też nowy rozdział w życiu politycznym całego narodu. Rozdział tym donioślejszy, że — jak na to wskazywał w pewnej mierze już sam przebieg kongresu i jego uchwały — zrodzona na nim nowa siła polityczna zmierzała w lewo i w ten sposób rozszerzała demokratyczny front walki z sanacyjną dyktaturą.
Potwierdzała to m. in. ewolucja ideowo-polityczna Wincentego Witosa, wybranego na kongresie zjednoczeniowym prezesem — Rady Naczelnej Stronnictwa Ludowego. Znamienne pod tym względem przyczynki stanowiły jego wywiady dla krakowskiego „Naprzodu” z 1932 r. Zwracał uwagę już sam fakt zamieszczenia ich na łamach organu PPS, przede wszystkim jednak uderzała treść poglądów przywódcy ruchu ludowego. Nadal zdecydowanie przeciwstawiając się rządom sanacyjnym, Witos wypowiadał się we wspomnianych wywiadach także w sprawach społecznych — i to w sposób, który współcześni odbierali niekiedy jako „sensacyjny”. Między innymi w wywiadzie grudniowym dla „Naprzodu” przyznawał, że „kapitalizm przeżył się i skończył”, domagał się parcelacji folwarków obszarniczych bez odszkodowania, opowiadał się za kontynuowaniem walki z istniejącym systemem „w ścisłej łączności z całą lewicą demokratyczną”. Przyszłość miała okazać, że ta zaskakujące dla wielu poglądy Witosa nie miały charakteru koniunkturalnego wybiegu, podyktowanego nastrojami wsi (przybierającymi wówczas — o czym niżej — postać strajków chłopskich), ale ewolucji głębszej, z biegiem czasu utrwalającej się.
Strona:Zielinski Historia Polski-rozdzial7.djvu/017
Ta strona została przepisana.